Jak to zwykle z nowościami bywa, powoli segment elektrycznych samochodów będzie taniał i stawał się coraz bardziej dostępny dla „typowego zjadacza chleba”. Wtedy to zresztą cała koncepcja przejdzie najważniejszy test tego, czy „zażre” na masowym rynku i w rękach setek tysięcy klientów, do czego chce przyłożyć się Volkswagen, który ma w planach elektryczny samochód w cenie poniżej 100 tysięcy złotych.
Czytaj też: Audi ujawniło drugą generację RS7 Sportback
Obecnie jest to bardziej plan, niż jasno nakreślona strategia, ale dostaliśmy nawet rok – 2023… a najpóźniej 2024. Według szefa ds. strategii produktu, Michaela Josta wtedy to Volkswagen będzie w stanie wprowadzić na rynek elektryczny „samochód dla ludu” od Volkswagena, który będzie najprawdopodobniej kompaktowym hatchbackiem na podstawie architektury MEB o nazwie ID.1 lub ID.2.
Dlaczego jednak Volkswagen nie jest w stanie dokonać tego już teraz, a przynajmniej do 2020 roku? Jak twierdzi (zresztą słusznie) szef koncernu, w tej kwestii jest jeszcze wiele do zrobienia, aby ceny technologii spadły, a ta rozwinęła się na tyle, aby relatywnie tanim kosztem oferować modele z wystarczającym zasięgiem na jednym ładowaniu oraz oczywiście osiągami. Powiedział o tym podczas ujawniania elektrycznego ID. 3 na targach we Frankfurcie, mówiąc, że:
Przed nami długa droga. Naprawdę trudno jest uzyskać przyzwoity zasięg dla samochodu poniżej 20000€.
Stwierdził przy tym, że taki mały samochód osobowy (porównywalny do Polo) ma też sens z perspektywy ochrony środowiska. Jednak przed jego debiutem w cenie poniżej tych 100000 złotych upłynie jeszcze sporo wody w Wiśle. Warto przy tym wspomnieć, że koncern planuje wprowadzić w sumie 27 modeli opartych na platformie MEB we wszystkich czterech markach – Volkswagen, Audi, Seat i Skoda – do 2025 r.
Czytaj też: Statek towarowy zaczął tonąć z tysiącami samochodów na pokładzie
Źródło: Autocar