Reklama
aplikuj.pl

Voyager 2 była świadkiem starcia wiatru słonecznego z promieniami kosmicznymi

Strumień gorących, elektrycznych cząsteczek ze Słońca nieustannie przemierza Układ Słoneczny, emitując promieniowanie. Jak sugerują nowe obserwacje z krawędzi Układu Słonecznego, wiatr słoneczny chroni również wszystko, czego dotknie, przed jeszcze bardziej szkodliwymi siłami z ośrodka międzygwiazdowego.

Wiatr słoneczny tworzy bańkę energii, która otacza cały nasz układ. Na krawędzi tej bańki, gdzie wiatr słoneczny zderza się z potężnymi promieniami kosmicznymi płynącymi przez ośrodek międzygwiazdowy, znajduje się gorąca, gruba ściana plazmy zwana heliopauzą. Ta kosmiczna granica znajduje się około 120 razy dalej od Słońca niż Ziemia. Pomaga ona odbijać potężne promieniowanie uwalniane przez odległe gwiazdy i eksplozje.

Astronomowie bezpośrednio przeanalizowali tę kosmiczną granicę po raz pierwszy wykorzystując dane zebrane przez sondę Voyager 2, która rok temu przeszła przez heliopauzę. Naukowcy odkryli, że bariera plazmowa była znacznie cieplejsza i grubsza niż szacowano w poprzednich badaniach, skutecznie tworząc fizyczną osłonę pomiędzy Układem Słonecznym a ośrodkiem międzygwiazdowym. Osłona ta zatrzymuje około 70% promieniowania kosmicznego przed dotarciem do Układu Słonecznego.

Zgodnie z danymi dotyczącymi promieniowania zebranymi przez Voyager 2 podczas jej podróży, temperatury w heliopauzie osiągnęły poziom 31 000 stopni Celsjusza – mniej więcej dwukrotnie wyższy niż przewidywały poprzednie modele astronomiczne, co sugeruje znacznie gwałtowniejsze niż sądzono reakcje pomiędzy wiatrem słonecznym a promieniami kosmicznymi.

I choć gruba ściana plazmy chroni nasz układ przed większością szkodliwych promieni przemierzających przestrzeń kosmiczną, naukowcy odkryli również, że granice heliopauzy nie są tak jednolite, jak się spodziewano. Krawędź heliopauzy nie jest idealną „bańką”, ale zawiera porowate otwory, które pozwalają na przenikanie promieniowania międzygwiezdnego w pewnych miejscach. Dane z Voyagera 2 wykryły dwie takie dziury po naszej stronie heliopauzy, gdzie poziom promieniowania zwiększył się znacznie powyżej normalnego, a potem ponownie spadł.