Brazylijskie miasto Manaus jest jednym z najbardziej dotkniętych przez pandemię koronawirusa. W szczytowym momencie, późną wiosną, w ponad 2-milionowej metropolii umierało średnio 4,5 razy więcej ludzi niż zazwyczaj.
I choć początkowo brakowało miejsc w szpitalach, a nawet na cmentarzach, to potem liczba przypadków i zgonów regularnie malała, pomimo złagodzenia środków mających na celu dystansowanie społeczne. W raporcie opublikowanym na łamach medRxiv, jego autorzy sugerują, że odporność stadna rozwinęła się w mieście po tym, jak 44-52% populacji zostało zakażone SARS-CoV-2.
Naukowcy z Brazylii i Wielkiej Brytanii poprosili o oddawanie krwi, szukając przeciwciał na SARS-CoV-2. Stanowi to sposób na pomiar tzw. seroprewalencji, czyli części populacji, która została narażona na kontakt z wirusem i rozwinęła przeciwciała przeciwko niemu. Autorzy badania analizowali od 800 do 1000 próbek krwi miesięcznie poczynając od lutego a kończąc na sierpniu.
Czytaj też: Amerykański polityk nie wierzył w Koronawirusa. Zgadnijcie na co umarł
Okazało się, że w Manaus na początku pandemii przeciwciała były obecne u mniej niż 1% populacji. W kwietniu ten sam współczynnik wyniósł 4,8%, 44,2% w maju, a w czerwcu aż 51,8%. Po czerwcowym szczycie seroprewalencja spadła, osiągając 30 procent w sierpniu, co jest konsekwencją zarówno słabnącego poziomu przeciwciał u osób już zakażonych, jak i niższych wskaźników transmisji. W samym Manaus od początku pandemii z powodu zakażenia koronawirusem zmarło ok. 4 tysięcy ludzi, co pozwala oszacować tamtejszą śmiertelność na 0,17 do 0,28%.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News