To nie pierwszy raz, kiedy możemy rzucić okiem na niecodzienne podejście producentów do rekreacyjnych sportów wodnych, choć mogłoby się wydawać, że elektryczne silniki i woda nie są specjalnie dobrym połączeniem. Kłam zadaje temu garść dostępnych na rynku desek i nadchodzących gadżetów, jakim będzie omawiany właśnie elektryczny spodek Wheeebo od japońskiej firmy Yanmar.
Jeśli kojarzycie tę firmę, to z pewnością trochę nie będzie Wam pasowało, że producent silników diesel i sprzętu rolniczego nagle rzucił się na tak głęboką wodę. Trudno się jednak temu dziwić, bo jeden z segmentów Yanmar opiera się właśnie na skuterach wodnych, więc nowatorski Wheeebo ma szansę być czymś udanym, choć i tak większość sprowadzi go do tego, że to „Segway wodny”. Może przynajmniej przebije go ceną? Choć co do tego nie możemy mieć jeszcze pewności, bo jego cena zostanie ujawniona w przyszłości i to zapewne kilka tygodni przed debiutem wyznaczonym na 2020 rok.
Sam Wheebo przyjmuje postać grubego pływającego dysku, na którym stoi pływak z kontrolerem bezprzewodowym w dłoni. Ten odpowiada głównie za przełączanie się pomiędzy dwoma trybami, które i tak nie robią szału, bo maksymalna prędkość wynosi jedynie 5,6 km/h. Kwestię sterowania sprowadzono do prostego balansowania ciałem, które wspomaga szereg zintegrowanych czujników. Napęd opiera się z kolei na niewielkiej turbinie, która powinna wprawiać się w obroty do 60 minut na pojedynczym ładowaniu pakietu niklowo-wodorowego.
Czytaj też: Wieloryby w roli szpiegów marynarki rosyjskiej?
Źródło: New Atlas