Reklama
aplikuj.pl

Wracamy do niedocenionej gry CD Projekt Red. Wiedźmińskie Opowieści porażką?

Wiedźmińskie Opowieści, Wojna Krwi Wiedźmińskie Opowieści, Wiedźmińskie Opowieści Android

Kiedy znajomy zaczął zachwalać grę CD Projekt Red, a później podrzucił mi cynk co do zbliżającej się 17 czerwca premiery Wiedźmińskie Opowieści: Wojna Krwi na platformy mobilne, postanowiłem sprawdzić, dlaczego tak mało mówiło się i nadal mówi o tej produkcji. Sam sprawdziłem ją w dniu premiery, spędziłem w niej może dwie godziny i odłożyłem, ale na szczęście znajomy podrzucił mi jej krótką recenzję, na bazie której ulepiłem niniejszy artykuł.

Wiedźmińskie Opowieści: Wojna Krwi okiem typowego gracza zajawionego wiedźmińskim uniwersum. W skrócie? To jedna z najbardziej niedocenionych gier ostatnich lat

Po przeczytaniu sagi Andrzeja Sapkowskiego czułem pewien niedosyt. Już kilka dni później chciałem wrócić do świata wiedźmina, pytanie tylko w jaki sposób? Książki świeżo przeczytane, a w growej trylogii spędziłem już setki godzin. Na szczęście przypomniałem sobie o dość świeżej, a mimo to nieco już zapomnianej grze w owym uniwersum – Wojna Krwi: Wiedźmińskie Opowieści.

Gra miała swoją premierę w 2018 roku, ale nią przeszła niemal bez echa, mimo tak znanego studia, jakim jest CD Projekt Red. Fabuła w tej produkcji znacznie rozwija historię Meve – królowej Lyrii i Rivii, której postać w książkach nie dostała tyle uwagi na ile zasługuje. Akcja gry toczy się równolegle z czasem znanej sagi, gdy na Królestwa Północy najeżdża Nilfgaard i jest świetnym uzupełnieniem książkowych wydarzeń.

Czytaj też: Test Xtrfy K4 TKL RGB Retro. Najładniejsza klawiatura na rynku?

Rozgrywka jest na tyle oryginalna, że ciężko ją do czegokolwiek porównać. Najbliżej będzie chyba Heroes of Might and Magic III. Naszą bohaterką poruszamy się po mapie w rzucie izometrycznym, jednak nie turowo, a w czasie rzeczywistym. Mapa pełna jest znajdziek, pojedynków, satysfakcjonujących zagadek logicznych, a nawet bonusów do online’owego Gwinta.

Właśnie, Gwint! Walka w tej produkcji jest przedstawiona w formie pojedynków karcianych, niemal identycznych jak w pełnoprawnym Gwincie, jednak bardzo często urozmaiconych otoczką fabularną, czy specjalnymi zasadami, takimi jak predefiniowana talia, czy zagadka logiczna polegająca na pokonaniu przeciwnika w określonej ilości ruchów i z gotowym zestawem kart. Wartym wspomnienia jest to, że istnieje tryb fabularny z możliwością pominięcia pojedynków karcianych, co z pewnością spodoba się osobom chcącym poznać historię, a niespecjalnie lubiących karciane pojedynki.

Otoczka audiowizualna tej produkcji zasługuje na osobny artykuł i jest zdecydowanie najmocniejszym elementem gry. Aktorzy głosowi weszli na wyżyny swoich umiejętności i dali prawdziwy pokaz, kojarzący się z najlepszymi słuchowiskami. Zamykając oczy możemy sobie wyobrazić żyjący świat Andrzeja Sapkowskiego tak, jakbyśmy sami byli w centrum wydarzeń. Świetną oprawę audio dopełniają piękne grafiki przypominające karty komiksów, a całokształt robi naprawdę duże wrażenie.

Wypuszczając „Wojnę Krwi” CD Projekt Red zrobił bardzo odważny ruch, który niestety najprawdopodobniej się im nie opłacił, co w przyszłości może, ale nie musi znacznie ograniczyć chęć twórców do tak oryginalnych dzieł. Oczywiście niektórzy mogą uznać, że jest to mały recykling oficjalnej karcianki, ale najmocniejszą stroną tego tytułu jest przede wszystkim historia, ciekawie poprowadzona fabuła i oprawa zarówno audio, jak i wideo.

Tym samym nie jest to produkt skierowany do wszystkich, ale jeżeli po książkowej sadze Sapkowskiego i trylogii Redów należycie do tych, którym ciągle jest mało świata wiedźmina to zdecydowanie polecam wypróbować Thronebreakera.

Szanse na mobilny sukces? Wersja na Androida może wiele pokazać

Patrząc na te zrzuty ekranu i będąc miłośnikiem dobrej opowieści, karcianek i strategii czuję do Wiedźmińskie Opowieści: Wojna Krwi teraz taki sam pociąg, jak w dniu debiutu… ale realnej chęci, aby spędzić w tej produkcji kilkanaście godzin, nadal nie odczuwam. Jest to poniekąd związane z grubo ponad setką godzin, jakie spędziłem w Gwincie, ale przecież karciane przygody nie są wcale wymagane do zaliczenia. Powód mojej niechęci jest więc jeden, a sprowadza się do braku ważnej roli dla tego jegomościa:

No dobra, może przesadziłem, bo choć Geralt to bohater, którego każdy z nas zapamięta aż do deski grobowej, to przynajmniej moim zdaniem motorem napędowym dzieł w tym świecie są… wiedźmini. Mutanci, zabójcy potworów, którzy są zwyczajnie pociągający w tym fabularnym słowa znaczeniu. Andrzej Sapkowski może i sprawił, że Biały Wilk zapisał się na kartach historii, ale to ogólny koncept wiedźminów, odmieńców walczących z potworami z czasów koniunkcji sfer i tymi w ludzkich ciałach jest tym, co przyciąga mnie do tego świata zawsze.

Czytaj też: Poziom E3 spada i rośnie. Co musicie nadrobić?

Ogromny sukces gry planszowej Wiedźmin Stary Świat, Wiedźmin Stary Świat, gra planszowa Wiedźmin Stary Świat, sukces Wiedźmin Stary Świat,

Żeby nie być gołosłownym, na planszowkę Wiedźmin: Stary Świat czekam już od tygodni z zapartym tchem i choć termin dostawy wyznaczono dopiero na czerwiec 2023 roku, to wiem, że oczekiwanie nigdy mi się nie znudzi. Powód? To gra zorientowana na Wiedźminach, ich rozwoju oraz walce z potworami. Czy trzeba czegoś więcej do szczęścia?

Oczywiście, że tak – fabuły. Nie takiej zwyczajnej rodem z pierwszego lepszego dzieła fantasy, a krwawej i ciężkiej. Porzucającej oczywistą czerń oraz biel na rzecz szarości, gdzie liczne wybory moralne sprowadzają się do mniejszego i większego zła. Tego bowiem w Wiedźmińskie Opowieści: Wojna Krwi brakuje. Ciężkiej, przytłaczającej fabuły, której kreacje w tym świecie umożliwia przede wszystkim wcielenie się w wiedźmina. Wtedy fabuła nabiera zupełnie innego charakteru, zachęcając do jej zgłębiania w większym stopniu. Co tu dużo mówić, na wskroś dobrzy bohaterowie, do których Królowa Mave zalicza się z nawiązką, zwyczajnie znudziły się nam, doprowadzając do wyższego zainteresowania kimś niekoniecznie na wskroś dobrym i dbającym przede wszystkim o własną, a nie czyjąś skórę.

Dlatego zresztą Geralt jest tak cudnie napisanym bohaterem i jest tym, co gwarantuje dziełom w świecie Wiedźmina sukces. To zwyczajnie ktoś, kto wzbudza zainteresowanie, a jego przeszłość, korzenie i emocjonalny wyróżnik wśród innych wiedźminów przez historię z Yeneffer i Ciri tylko podsyca nasz zachwyt. W skrócie więc, Wiedźmińskie Opowieści: Wojna Krwi to cudowna, unikalna oraz interesująca produkcja, ale na tyle niszowa i niestety pozbawiona wiedźmińskiego aspektu, że nie przekonała do siebie tłumów. Jest to więc idealna nauczka dla Redów co do następnej gry w tym uniwersum. 

Wojna Krwi: Wiedźmińskie opowieści na nowym gameplayu

Teraz z kolei Wiedźmińskie Opowieści: Wojna Krwi jest dostępne na nowej platformie, gdzie przynajmniej moim zdaniem pasuje jak ulał, co odnosi się również do samej karcianki Gwint. Jako produkcja nastawiona na logiczną zabawę i poznawanie historii sprawdzi się na urządzeniach mobilnych świetnie i kto wie? Może wreszcie przekona do siebie tych graczy, którzy na PC wolą sięgać po tytuły oferujące czystą akcję i rozrywkę. Kilka lat temu dokładnie tego dokonała w moim przypadku The Banner Saga, więc osobiście na to właśnie liczę.