Pierwszym obiektem międzygwiezdnym, o którym wiadomo, że znalazł się w Układzie Słonecznym był Oumuamua, zauważony w październiku 2017 roku. Jego przybycie wywołało debatę na temat jego pochodzenia i sposobu klasyfikowania. Gregory Laughlin z Yale stwierdził, że Oumuamua prawdopodobnie ma właściwości podobne do komety, mimo iż nie posiada charakterystycznego ogona.
Nowy obiekt, nazwany 2I/Borisov, pojawił się tego lata. Astronom Gennady Borysow po raz pierwszy zauważył go w sierpniu, a naukowcy będą mieli około roku na obserwację obiektu za pomocą teleskopów. Oczywiście, dla badaczy jednym z podstawowych pytań wynikających z pojawiania się obiektów międzygwiezdnych jest: „Skąd się wzięły? Dotychczasowa odpowiedź to: planetozymale. Jest jednak pewien problem z tą teorią, bowiem badanie około 4000 planet poza Układem Słonecznym pokazuje, że większość z nich znajduje się zbyt blisko swoich gwiazd macierzystych, aby wyrzucić planetę.
Czytaj też: Nasz Układ Słoneczny odwiedził kolejny obiekt podobny do Oumuamua
Teraz jednak naukowcy sądzą, że obiekty międzygwiezdne mogą być wyrzucane z dużych, nowo narodzonych planet, krążących daleko od ich gwiazd, w obszarze tzw. dysków protoplanetarnych. Chociaż większość znanych planet tworzy się blisko ich słońc, są również takie, które rozwijają się znacznie dalej. Teoretycznie te bardziej odległe planety mogłyby być w stanie wyrzucić materiał, który dotarłby aż do Układu Słonecznego.
[Źródło: phys.org; grafika: ALMA]
Czytaj też: Obiekt Oumuamua powstał prawdopodobnie w naturalny sposób