Wody śródlądowe, takie jak rzeki, jeziora i zbiorniki wodne, odgrywają ważną rolę w globalnym obiegu węgla. Problem w tym, że te wysychające nie są uwzględniane w obliczeniach związanych z emisjami tego związku. Oznacza to, że rzeczywiste wartości mogą być znacznie niedoszacowane.
Badaniami poświęconymi tej kwestii zajęli się naukowcy z UFZ w i katalońskiej ICRA. Reultaty ich dokonań zostały opisane w Nature Communications. Autorów badania skłoniły do ich przeprowadzenia obserwacje z 2013 roku. Wtedy też naukowcy zauważyli, że suche koryta rzek emitowały do atmosfery niespodziewanie duże ilości dwutlenku węgla, będącego jednym z gazów cieplarnianych.
Nie były one jednak nigdy brane pod uwagę w okresowych szacunkach związnaych z tymi emisjami. W 2016 roku niemiecko-hiszpański zespół badawczy rozpoczął projekt, którego celem jest pomiar emisji gazów cieplarnianych z suchych wód śródlądowych. Dzięki zaangażowaniu naukowców całego świata, autorzy projektu otrzymali dane ze 196 różnych miejsc świata – jedynym kontynentem nieobjętym analizami była Antarktyda.
Czytaj też: To porównanie pokazuje zatrważającą skalę emisji dwutlenku węgla
Okazało się, że we wszystkich strefach klimatycznych miały miejsce emisje CO2 z suchych wód śródlądowych. Co gorsza, były one często wyższe niż w przypadku „normalnych” zbiorników i rzek. Wiąże się to z faktem, że w suchszych miejscach panują warunki umożliwiające funkcjonowanie organizmów emitujących dwutlenek węgla i inne gazy.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News