Naukowcy zauważyli, że tzw. sygnały PEGS są związane ze zmianami grawitacji wywołanymi przesunięciem wewnętrznej masy naszej planety. Na ich podstawie można ze stosunkowo dużym wyprzedzeniem wykryć nadchodzące trzęsienia czy tsunami.
Problem w tym, że efekt grawitacyjny związany z tym zjawiskiem jest niezwykle słaby. Z tego względu jedynie najbardziej wydajne instrumenty są w stanie zarejestrować te zmiany. Sporo niewiadomych dostarcza również sam proces powstawania tych fal.
Sytuacja może się zmienić dzięki działaniom prowadzonych przez naukowców z Niemieckiego Centrum Badań Naukowych. To właśnie oni stworzyli algorytm, który zapewnia dużą dokładność i wydajność związane z analizą sygnałów PEGS. Co ciekawe, korzystając z tej metody, badacze byli również w stanie zebrać informacje na temat siły, czasu trwania i przebiegu procesów wywołujących te fale.
Rongjiang Wang, szef zespołu badawczego, twierdzi, że każde trzęsienie ziemi generuje niewielką zmianę w grawitacji naszej planety. W czasie zachodzenia tego zjawiska powstają bowiem fale zmieniające gęstość skał. Występuje również zauważalna korelacja pomiędzy tymi falami, co pozwala na wykrycie nadchodzących trzęsień z wyprzedzeniem.
Autorzy badania wykorzystali te spostrzeżenia już w 2011 roku, kiedy to obserwowali trzęsienie ziemi w Tohoku w 2011 roku. W czasie owych testów przekonali się, że ich technika jest niezwykle wydajna i może mieć świetalną przyszłość. Mogłaby ona pozwolić m.in. na określenie potencjalnych skutków trzęsienia w momencie, gdy wystąpią pierwsze wstrząsy.