Samo opracowanie szczepionki zapewniającej ochronę przed danym patogenem to dopiero połowa sukcesu. Później trzeba bowiem przeprowadzić badania potwierdzające, że taki środek jest bezpieczny dla zdrowia.
Coraz częściej pojawiały się głosy, że jeszcze w tym roku niektóre szczepionki zostaną podane pracownikom służby zdrowia czy osobom szczególnie narażonym na ciężki przebieg COVID-19. Nowe wieści w tej kwestii są dość pesymistyczne.
Czytaj też: Jak długo koronawirus może przetrwać na smartfonie?
Czytaj też: Czy szczepionka na gruźlicę pomaga w walce z koronawirusem?
Czytaj też: Ten objaw niemal na pewno potwierdza zakażenie koronawirusem
Wstrzymanie testów szczepionki na koronawirusa nie musi oznaczać najgorszego
Chodzi o środek opracowywany przez Johnson & Johnson, który znajdował się w trzeciej fazie badań obejmującej ok. 60 tysięcy uczestników. Wczoraj przedstawiciele firmy ogłosili zawieszenie testów ze względu na wystąpienie nieznanej choroby u jednego z ochotników. Nie jest jasne, jaka przypadłość skłoniła naukowców do wstrzymania badań.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
Samo zatrzymanie nie jest niczym szczególnie niespotykanym, nawet w kontekście szczepionki na koronawirusa. Całkiem niedawno taką decyzję podjęto w przypadku środka od AstraZeneca – po kilku dniach testy zostały jednak przywrócone. Warto również podkreślić, iż części ochotników podaje się placebo, a jak na razie nie jest jasne, czy osoba, która zachorowała, faktycznie miała kontakt ze szczepionką.
Czytaj też: 13-latka miała negatywny wynik testu na SARS-CoV-2. Zakaziła koronawirusem całą rodzinę
Czytaj też: Czy szczepionka na koronawirusa może zwalczać grypę?