Na 10. rocznicę wejścia na rynek firma Xiaomi zorganizowała prawdziwy pokaz siły. Oto Mi 10 Ultra. Smartfon, który oferuje wszystko co najlepsze firma mogła pokazać i który z miejsca stał się najlepszym fotograficznie smartfonem na rynku. Ciekawostką jest fakt, że kogoś ten smartfon będzie kosztować… milion dolarów.
Xiaomi Mi 10 Ultra to flagowiec jak się patrzy

W wyposażeniu Xiaomi Mi 10 Ultra ciężko jest znaleźć jakieś braki. Mamy tu ekran OLED o rozdzielczości FullHD+ i przekątnej 6,67 cala. Nie zabrakło 120 Hz odświeżania obrazu oraz obsługi 10-bitowego koloru, a także HDR10+. Sercem smartfonu jest oczywiście układ Qualcomm Snapdragon 865, do tego 8, 12 lub 16 GB pamięci RAM (LPDDR5) i 128, 256 lub 512 GB pamięci wbudowanej (UFS 3.1). Za utrzymanie odpowiedniej wydajności dbać będzie komora parowa LiquidCool 2.0.

Ale nie tylko za to, bo odpowiednie chłodzenie przyda się też akumulatorowi. Jakoś musi on wytrzymać ładowanie o mocy aż 120W. Ogniwo o pojemności 4500 mAh do pełna naładuje się w ciągu 20 minut. Xiaomi zapewnia, że akumulator zachowa 90% swojej pojemności nawet po 800 cyklach ładowania. Nieco wolniejsze, choć nadal rekordowe, jest ładowanie bezprzewodowe. Tutaj mamy moc 50W, co ma pozwolić na naładowanie akumulatora do pełna w ciągu 40 minut. Na deser mamy bezprzewodowe ładowanie zwrotne o mocy 10W. To też całkiem sporo.
Na wyposażeniu mamy też głośniki stereo, NFC, port USB-C, optyczny czytnik linii papilarnych w ekranie, oraz Androida 10 z nową wersją nakładki MIUI 12.
DxO Mark potwierdza – Mi 10 Ultra ma najlepszy aparat na rynku. Póki DxO Mark nie przetestuje P40 Pro+?

Mi 10 Ultra oferuje bardzo efektownie wkomponowany w obudowie zestaw czterech aparatów:
- główny 48 Mpix (F/1.9, 25mm, 1/1.32″, 1.2µm, OIS),
- zoom z peryskopowym obiektywem 48 Mpix (120mm, F/4.1, 1/2″, OIS, 5-krotny zoom optyczny, 120-krotny zoom hybrydowy),
- zoom z teleobiektywem 12 Mpix (50mm, F/2.0, 1/2.55″, 2-krotny zoom optyczny),
- ultraszerokokątny 20 Mpix (12mm, F/2.2, 1/2.8″).
Uzupełnieniem całości jest aparat do selfie o rozdzielczości 20 Mpix umieszczony w otworze ekranie.
Xiaomi Mi 10 Ultra został przedpremierowo przetestowany przez serwis DxO Mark i uzyskał 130 punktów w ocenie możliwości całego aparatu. To o 2 punkty więcej niż Huawei P40 Pro. Sam aparat w Mi 10 Ultra został oceniony na 142 punkty, a wideo na 106 punktów. W przypadku P40 Pro to odpowiednio 140 i 105 punktów.
Xiaomi okazał się wyraźnie lepszy w przypadku zdjęć szerokokątnych i nieco lepszy w zdjęciach nocnych.
Warto jednak zaznaczyć, że DxO Mark nie testował jeszcze Huaweia P40 Pro+ i patrząc na oceny serwisu w przypadku wielu wcześniejszych premier smartfonów, nie zdziwi mnie jeśli test najmocniejszego Huaweia nagle magicznie się tam pojawi, a jego wynik dogoni lub przegoni Xiaomi. Nie zakładam, że Huawei na pewno wypadnie lepiej, ale niestety pomimo tego, że nie można odmówić profesjonalizmu metodologii testów DxO, tak ich oceny i zmieniająca się pozycja lidera wygląda… dziwnie.
Mi 10 Ultra na razie tylko w Chinach. A kogoś będzie kosztować milion dolarów
Ceny Xiaomi Mi 10 Ultra nie odbierają od wyceny smartfonów Mi 10. Wariant 8/128 GB będzie kosztować 5 299 juanów (bez podatków ok 760 dolarów), 8/256 5 599 juanów (805 dolarów), 12/256 GB 5 999 juanów (865 dolarów), a najmocniejszy 16/512 GB 6 999 juanów (1 005 dolarów). Sprzedaż rusza 16 sierpnia i nie wiadomo, czy smartfon trafi do Europy.
A o co chodzi z tym milionem? Jak informuje Ice Universe, to kara jaką być może będzie musiała zapłacić redakcja, która przedpremierowo ujawniła film z unboxingu Mi 10 Ultra.
Przyznam, że nie wiem czym różnią się dokumenty dotyczące poufności w Polsce i za granicą. Zdradzę Wam jednak, że dawno nie spotkałem się już z konkretnymi kwotami wpisanymi w klauzulach. Jeszcze kawałek czasu temu owszem, zdarzały się. Były ogromne, ale do miliona dolarów sporo im brakowało.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News