Grenlandia jest jednym z miejsc najbardziej dotkniętych zmianami klimatycznymi, a nowe badanie wykazało, że sytuacja jest jeszcze gorsza niż nam się wydawało. Naukowcy zauważyli bowiem długoterminową utratę lodu w regionie, która ciągle nabiera tempa.
Projekt zwany IMBIE zrzesza 89 naukowców z 50 instytucji z całego świata. Zespół zebrał dane z 26 oddzielnych badań, które objęły 11 misji satelitarnych, monitorując zmiany objętości, przepływu i siły ciężkości pokrywy lodowej Grenlandii w latach 1992-2018.
Badacze obliczyli, że w tym czasie Grenlandia straciła 3,8 bln ton lodu, co podniosło globalny poziom mórz o 10,6 mm. Utrata lodu ciągle przyspiesza, przez co obecnie topi się on ponad siedmiokrotnie szybciej – z średnio 33 miliardów ton rocznie w latach 90. do 254 miliardów ton w tej dekadzie.
W najbardziej intensywnych przypadkach straty lodu były jeszcze większe – około 2011 r. roczna utrata lodu wyniosła 335 mld ton, czyli dziesięciokrotnie więcej niż w latach 90-tych. Wykorzystując regionalne modele klimatyczne, naukowcy byli w stanie wykazać, że około 52 procent tej utraty lodu było wynikiem wyższych temperatur powietrza, podczas gdy pozostałe 48 procent wiązało się ze wzrostem temperatury wody. Biorąc pod uwagę te czynniki, poziom mórz podnosi się obecnie około siedmiokrotnie szybciej niż w latach 90-tych.
W przypadku obszarów przybrzeżnych i nisko położonych, wyższy poziom mórz oznacza, że bardziej prawdopodobne jest wystąpienie powodzi oraz huraganów, które mogą być niezwykle niszczycielskie.