Reklama
aplikuj.pl

Żeglujące kamienie nadal stanowią naukową zagadkę

Skały, które dosłownie przemierzają pustynne krajobrazy, od dawna fascynowały i intrygowały naukowców. Niedawno zidentyfikowali oni ślady tych kamieni pochodzące sprzed około 200 milionów lat.

Długa na 3 metry płyta piaskowcowa z odciskami dinozaurów została odkryta ponad sto lat temu, chociaż niektóre ślady obok tych odcisków nie podlegały jeszcze analizie. Część z nich – seria rowków – sugerowały, że kamień kiedyś „przeszedł” po powierzchni tej skały.

Inne wskazówki zawarte w kamieniu sugerowały, że nie tylko dinozaur i kamień pozostawiły po sobie ślady; pary małych wgłębień sugerowały, że niewielki, skaczący ssak również odznaczył się na całej powierzchni. Ślady dinozaurów na płycie należały do Anchisaurusa, dinozaura z grupy prozauropodów. Z kolei jeśli chodzi o ssaka, to naukowcy nie mają pojęcia, jakie zwierzę mogło nim być.

Żeglujące kamienie są szczególnie znane z Kalifornijskiej Doliny Śmierci, gdzie wiele skał pozostawiło za sobą długie tory, tak jakby przechodziły po suchym dnie jeziora. Wieloletnia tajemnica dotycząca tego, jak przemieszczały się kamienie, została rozwiązana w 2014 roku. Wtedy to naukowcy donieśli, że powłoki wody na skałach tworzyły cienkie warstwy lodu, które umożliwiały wiatrom przesuwanie kamieni po dnie jeziora, tworząc rowkowane tory.

Opisywana płyta została wydobyta w kamieniołomie w Portland w Connecticut, a około 200 milionów lat temu ten region świata był wilgotny i tropikalny. Jednak po wybuchu wulkanu, który wyemitował masy siarki do atmosfery, mogła ona wywołać okres tymczasowego ochłodzenia. Jeśli rowki na skale zostały stworzone przez pokryty lodem żeglujący kamień, to jest to mocny dowód na ówczesne ochłodzenie.

Jest jednak inny czynnik, który mógłby wywołać poruszanie skał – tzw. maty mikrobiologiczne. Tego typu maty doprowadziły do powstania żeglujących kamieni w Hiszpanii. Nie wiadomo jednak, która z teorii jest bliższa prawdzie.