Owocem współpracy europejskiej i japońskiej agencji kosmicznej jest misja BepiColombo. Powstały w jej ramach statek kosmiczny przeleciał już 1,4 mld kilometrów, jednak wkrótce znajdzie się w pobliżu Ziemi.
Po co? Pomysł jest prosty i był już stosowany wcześniej: chodzi o wykorzystanie efektu grawitacyjnego zapewnianego przez naszą planetę. Ziemia „wystrzeli” sondę, która ma w konsekwencji dotrzeć aż do Merkurego.
Planeta położona najbliżej Słońca nie jest wcale łatwym celem, a wszystko to przez grawitację generowaną przez centralną gwiazdę Układu Słonecznego. Jeśli sonda nie będzie wystarczająco rozpędzona, nie pokona ona wpływów grawitacyjnych i nie dotrze do Merkurego.
Czytaj też: Dlaczego NASA zamierza zawiesić komunikację z sondą Voyager 2 na niemal rok?
Aby misja się powiodła, w ciągu najbliższych lat insturment wykona aż 9 takich przelotów, jaki ma wkróce nastąpić w pobliżu Ziemi. Sonda minie naszą planetę 10 kwietnia i znajdzie się w odległości ok. 13 tysięcy kilometrów od niej. Będzie można ją zaobserwować przy użyciu lornetki, ale niestety jedynie z obszaru półkuli południowej (bądź południowych rejonów naszej półkuli). BepiColombo ma ostatecznie wylądować na powierzchni Merkurego w 2026 roku.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News