Reklama
aplikuj.pl

Zniknięcie tych gadów wywołało ekologiczną katastrofę

W epoce lodowcowej Australią rządziły gady: żyjące na lądzie krokodyle, więksi przodkowie waranów z Komodo, czy ogromne węże. Zniknięcie tych zwierząt, jak twierdzą badacze, umożliwiło ssakom przejęcie władzy nad Australią. Wywołało to również katastrofę ekologiczną, która przyspieszyła, gdy Europejczycy przybyli na ten kontynent 200 lat temu.

Znaleziska archeologiczne pokazały, że w Australii występowała znacznie większa różnorodność gadów w epoce lodowcowej niż jest to powszechnie akceptowane. Należały do nich 200-kilogramowe warany z Komodo oraz długonogie krokodyle żyjące na lądzie.

Czytaj też: W przeszłości Australię zamieszkiwały torbacze o wadze 1000 kilogramów

Większość z tych dużych gadów i ogromnych, miejscowych ssaków mięsożernych zniknęła około 40 000 lat temu wraz z inną australijską megafauną, prawdopodobnie z powodu zmieniającego się klimatu. Pozostały tylko małe drapieżne ssaki, takie jak tygrys tasmański i jeszcze mniejszy diabeł tasmański.

Sytuacja pogorszyła się około 4000 lat temu, kiedy ludzie sprowadzili dingo, ssaka z Azji, który był bardziej skutecznym łowcą niż tygrys lub diabeł tasmański i szybko je wyparł. Ale dopiero przywiezienie kotów i lisów w ciągu ostatnich 200 lat spowodowało największe szkody. Zwierzęta te zdewastowały lokalne środowisko.

Psy dingo były prawdopodobnie odpowiedzialne za wyginięcie diabła i tygrysa tasmańskiego. Ale koty i lisy odpowiadają za utratę 28 do 30 gatunków i podgatunków australijskich ssaków w ciągu ostatnich 200 lat.

[Źródło: sciencemag.org]

Czytaj też: Badania na terenie Australii pomogą w poszukiwaniu życia na Marsie