Naukowcy dokonali niewiarygodnego odkrycia, przyglądając się plamom odchodów widocznym na obrazach satelitarnych. Okazało się, że 1,5 miliona pingwinów białookich żyło na małym obszarze Antarktydy.
Okazuje się, że te nieuchwytne ptaki żyły na wyspach niezauważalnie przez co najmniej 2800 lat. Wszystko zaczęło się, gdy grupa naukowców spędziła 10 miesięcy obserwując siedliska pingwinów białookich za sprawą obrazów satelitarnych. Pracę ułatwił im algorytm, który automatycznie wykrywał ślady egzystencji tych zwierząt. Heather Lynch, ekolog z Uniwersytetu Stony Brook, zauważyła, że tzw. Danger Islands są przepełnione pingwinami. Owe wyspy nie są łatwe do zdobycia, ponieważ prawie cały czas są pokryte grubą warstwą lodu.
Jako że zmiany klimatu są najbardziej widoczne na Półwyspie Arktycznym, liczba pingwinów zamieszkujących te tereny spada. Nie inaczej sytuacja ma się w przypadku tytułowej kolonii. Badacze sądzą, że prawdopodobnie osiągnęła ona najwyższy poziom pod koniec lat 90. i „od tego czasu powoli, ale stale spada” – powiedziała Lynch. Spadek „nie jest katastrofalny”, ale wynosi ok. 10 do 20 procent.
Tamtejsze wyspy są otoczone lodem morskim, co przekłada się na niewielką ingerencję ludzi w te tereny. Dostępu do nich nie mają m.in. poławiacze krylu. Spadek liczebności pingwinów jest więc najprawdopodobniej spowodowany zmianami klimatu. Datowanie radiowęglowe kości i skorupek jaj ujawniło, że pingwiny od dłuższego czasu przebywają na wyspach: Wydaje się, że po raz pierwszy pojawiły się tam ok. 2800 lat temu.
[Źródło: livescience.com; grafika: Northeastern University]
Czytaj też: Wyjaśniono zagadkę setek zmumifikowanych pingwinów z Antarktydy