Reklama
aplikuj.pl

Test ładowarki Baseus GaN2 Pro. Cztery porty i całe 100 watów mocy pod ręką

Test ładowarki Baseus GaN2 Pro, Baseus GaN2 Pro, ładowarki Baseus GaN2 Pro, test Baseus GaN2 Pro

4 porty, 100 watów i obietnica najwyższego poziomu wydajności ładowania… przynajmniej jeśli idzie o produkty w ofercie samego producenta. To w skrócie oferuje testowana przez nas sieciowa ładowarka Baseus GaN2 Pro. 

Pudełko i wyposażenie Baseus GaN2 Pro

Pierwsze chwile z Baseus GaN2 Pro można opisać pozytywnie. Ładowarka trafia do nas w szarym, ciasno upakowanym kartoniku, który mieści się w dłoni i już od pierwszej chwili sugeruje solidny sprzęt wewnątrz, dzięki swojej wadze. Tam z kolei czeka na nas oprócz samej ładowarki karta gwarancyjna, instrukcja obsługi, zestaw naklejek i bardzo sztywny 100-centymetrowy przewód USB-C do USB-C w gumowej osłonce, który jest w stanie sprostać wyzwaniu ładowania mocą 100 W. 

Czytaj też: Półprzewodniki będą arcyważne dla nowoczesnych samochodów. Jak bardzo? Zdziwicie się

Materiały i design Baseus GaN2 Pro

Sama w sobie ładowarka waży swoje, bo około 205 gramów, ale mieści się w dłoni, a jej konstrukcja pozwala na wpięcie jej nawet w listwę zasilającą z cienkimi wtyczkami obok. Jej 92-milimetrowa długość pokrywy górnej jest domem dla czterech portów – dwóch USB-A oraz party USB-C, a oprócz nich bryłę uzupełnia dioda informacyjna na rogu. Estetykę podbijają dodatkowo wypolerowane krawędzie, ale ogólnym designem GaN2 Pro nie zachwyca. Ot pokaźnych rozmiarów ładowarka w plastikowej obudowie (ponoć wzmocnionej pod kątem odporności na zarysowania) z dumnie prezentującym się napisem, zachwalającym moc i technologię.

Producent informuje, że jego ładowarka swoją wyjątkowość zawdzięcza oparciu wewnętrznego osprzętu na półprzewodnikach wyprodukowanych z azotku galu, które pozwoliły zmniejszyć ogólną wagę i wymiary bez utraty wydajności. Ta zresztą imponuje, bo całkowita moc wyjściowa GaN2 Pro wynosi okrągłe 100W. 

Czytaj też: Ekologiczne opony Continental. Oto Conti GreenConcept

Możliwości Baseus GaN2 Pro

Tradycyjnie jednak nie chwalcie dnia przed zachodem słońca – nie każdy port ma tyle do zaoferowania, a na dodatek musicie mieć przewód, który będzie w stanie udźwignąć tyle elektronów. Trzeba tutaj podkreślić, że tylko oba porty USB-C mogą ładować mocą 100W (20V/5A), podczas gdy porty USB-A maksymalnie oferują moc rzędu 60W (20V/3A).

Oczywiście tylko wtedy, kiedy ładujemy jedno urządzenie, bo wykorzystywanie obu portów USB-C na raz (mogą ładować z parametrami: 5V/3A, 9V/3A, 12V/3A, 15V/3A, 20V/5A), pozwoli na ładowanie maksymalne 65+30W. To samo z wykorzystaniem USB-A (wsparcie parametrów 5V/3A, 9V/3A, 12V/3A, 20V/3A), choć w gorszym stopniu, bo tylko 15W w trybie 5V/3A. Wykorzystanie wszystkich portów w jednym momencie, to już ograniczenie ładowania do 60+20+15W, więc aż tak źle nie jest. Przynajmniej dla priorytetowo traktowanego urządzenia podpiętego do jednego z portów USB-C. Spokojnie jednak – wszystko zachodzi automatycznie, bo urządzenia odbiorcze „dogadują się” z ładowarką co do specyfiki ładowania na bieżąco. 

Finalnie dzięki swoim możliwościom GaN2 Pro wspiera standardy:

  • Power Delivery 3.0 
  • Huawei SuperCharge 22.5W
  • Samsung Adaptive Fast Charging
  • Quick Charge 4.0 i 3.0

A co z temperaturą? Tutaj Baseus zadbał o nią za sprawą nanotechnologii, przyspieszającej emisje ciepła z ładowarki i tym samym zapobiegającą przegrzaniu wewnętrznych komponentów. W praktyce objawia się to tym, że nawet pod maksymalnym obciążeniem obudowa GaN2 Pro nie robi się nieprzyjemnie gorąca. Czuć od niej ciepło (to oczywiste), ale nie w tym niepokojącym stopniu. Spokojnie zresztą – wykorzystane materiały są ogniotrwałe, a ładowarka jest zgodna z siedmioma poziomami zabezpieczeń, bo przed przeładowaniem, wyładowaniem, przepięciami, przegrzaniem, prądem przetężeniowym, krótkimi spięciami i polem elektromagnetycznym.  

Czytaj też: Bezpowietrzne opony Michelin Uptis już w publicznych testach

Test Baseus GaN2 Pro – podsumowanie

W ofercie firmy Baseus ładowarka GaN2 Pro jest w momencie pisania tego testu najdroższą ładowarką sieciową, za którą w oficjalnym sklepie musimy zapłacić 259 złotych. Czy to dużo? To zależy tak naprawdę od Was, bo jeśli wykorzystujecie tylko jedno złącze do ładowania i takiej też ładowarki potrzebujecie, tutaj zapewne przepłacicie. Jeśli jednak widzicie potencjał na jej wykorzystanie, to czemu nie? W naszym teście ten model ewidentnie zasłużył na polecenie: