Premiery doczekał się najnowszy wideorejestrator Navitela, który w ofercie tego producenta wyróżnia się na dwóch frontach – zarówno pod kątem wyposażenia, jak i zasilania. Mowa o modelu Navitel R450 NV wycenionym na 299 złotych.
Pudełko i dołączone wyposażenie
Każdy, kto choć raz miał do czynienia ze sprzętem Navitela, nie zostanie zaskoczony przy opakowaniu wideorejestratora R450 NV. Ten trafia do nas w bardzo charakterystycznym dla tego producenta pudełku, w którym znajdziemy jednak coś wyjątkowego i nie mówię tutaj o dodatkowej licencji nawigacyjnej na 12 miesięcy, a czytniku kart pamięci. Co tu dużo mówić, miło, bo doskonale pamiętam, jak przez ostatnie dwa lata często narzekałem w testach na przymus posiadania własnego czytnika przy korzystaniu z wideorejestratorów Navitela. Firma teraz na szczęście to poprawiła, umożliwiając albo bezpośrednie wpięcie wideorejestratora do komputera i ustawienie go w tryb odczytu, albo zgranie nagrań z wykorzystaniem czytnika.
Czytaj też: Test Baseus Super Energy Pro Car Jump Starter. Tym powerbankiem odpalicie samochód
Oprócz niego w zestawie znajdziemy ponad 350-centymetrowy przewód zasilający do samochodu, przyssawkę do szyby, ściereczkę z mikrofibry, podręcznik użytkownika z instrukcją obsługi oraz kartę gwarancyjną.
Wygląd, materiały i wykonanie Navitel R450 NV
Projekt R450 NV, jest jak samo pudełko – bardzo, ale to bardzo charakterystyczny. Nawet pomimo pójścia w tradycyjny dla wideorejestratorów format, wielu od razu dostrzeże w R450 NV rękę projektantów Navitela i pewność, że sprzęt jest wykonany może nie po to, aby zachwycać wyglądem, ale ewidentnie po to, aby wytrzymać długie lata. Projektanci jednak nieco w przypadku tego modelu zaszaleli, bo oprócz tradycyjnego dla siebie matowego tworzywa sztucznego, ozdobili prawy bok wideorejestratora ozdobnym paseczkiem i fragmentem z wyczuwalną pod palcem fakturą, nawiązującą wyglądem do poszerzonej zauważalnie obudowy samego obiektywu. Puścili też wodze fantazji na przodzie, oddzielając ekran od czterech przycisków nieco pogrubionym i zaokrąglonym fragmentem obudowy.
Pod kątem elementów zewnętrznych Navitel również nie próbował odkryć Ameryki na nowo i na 75x44x34 mm obudowie o łącznej wadze 62 gramów rozdysponował wszystko to, co najważniejsze. Z samego przodu znalazły się wspomniane cztery przyciski funkcyjne (strzałka w górę zabezpiecza plik w trybie nagrywania) w towarzystwie przyzwoitej jakości 2,35-calowego ekranu IPS o rozdzielczości 480 x 320 pikseli.
Czytaj też: Test wideorejestratora Navitel R600
Po drugiej stronie postawiono wyłącznie na mikrofon pod srebrnymi dziurkami oraz 4-warstwowe szkło w formie soczewki. Na lewym boku Navitel nadrukował numer seryjny, na prawym umieścił slot na kartę microSD (standard ClassU3 lub wyższy) o pojemności od 8 do 128 GB, diodę funkcyjną i ukryty przycisk resetu, a na górnym mechanizm do montażu przyssawki, port miniUSB do ładowania oraz port do kamery cofania (micro-jack) dostępnej do kupienia we własnym zakresie. Chociaż producent o tym nie wspomina, głośnik znalazł się najpewniej na dolnej krawędzi razem z ogromnymi wręcz otworami wentylacyjnymi chronionymi siateczką.
Funkcje i jakość nagrań Navitel R450 NV
Dostęp i nawigacja po menu Navitel R450 NV z opcją wyboru języka polskiego jest przyjemna i dosyć intuicyjna. Możemy w nim ustawić kwestię wygaszania ekranu, aktywować tryb parkingowy, ustawić czułość czujnika wstrząsów, aktywować/dezaktywować mikrofon, czy podejrzeć nagrane wcześniej materiały lub zrobione zdjęcia, bo tego trybu również nie zabrakło. Co najważniejsze, w tym wideorejestratorze nie znajdziecie akumulatora, który może szybko odmówić działania, bo zamiast niego Navitel postawił na bardziej „pewny” w myśl wytrzymałości superkondensator o pojemności 1,5 farada.
Superkondensator zapewnia prąd m.in. procesorowi GP6248 oraz głównemu bohaterowi każdego wideorejestratora, czyli samej matrycy w postaci GC2053 (Night Vision). Ta nagrywa nasze samochodowe podróże od razu po starcie silnika poprzez obiektyw o 130-stopniowym polu widzenia, zapisując je w plikach w formacie AVI i rozdzielczości 1920×1080 w 30 FPS. Zdjęcia robi z kolei w jakości 12 Mpx.
Tak to połączenie spisuje się w rzeczywistości:
Pod kątem jakości Navitel R450 NV spisuje się oczekiwanie, jak na wideorejestrator w takiej półce cenowej. Za dnia radzi sobie świetnie w terenie miejskim, ale w nocy nawet tam łapie czkawkę z
Test Navitel R450 NV – podsumowanie
Zważywszy na moją 3-letnią już przygodę z wideorejestratorami Navitela, muszę pochwalić firmę, że nie stoi w miejscu i stara się ulepszać swoje produkty. Nawet pomimo tego, że zmiany na lepsze wprowadza z ociąganiem i bez specjalnej pompy. Ten najnowszy model jest tego świetnym przykładem, udowadniając, że Navitel chce oferować coraz lepsze wideorejestratory w coraz lepszej cenie, bo choć oficjalna cena R450 NV wynosi 299 zł, to przez kilka dni obcowania z nim i pisania testu, wyszukiwałem w sieci oferty sprzedaży w cenie zaledwie 229 złotych, a to już wręcz bardzo dobra cena.
Czytaj też: Test Navitel MR450 GPS NV. Oto zaawansowany wideorejestrator na lusterko
Powód? Podstawowa funkcjonalność wideorejestratora zamknięta w przyjemnej i solidnej obudowie, która podkreśla wieloletnie wręcz potencjał korzystania z R450 NV, dzięki obecności superkondensatora. To model przyjemny i bezproblemowy w obsłudze, a nawet wyróżniający się na rynku dodatkowym wyposażeniem oraz potencjałem rozbudowania o kamerę cofania. To jednak ciągle przeciętny pod kątem jakości nagrań model, jak na tę półkę cenową przystało.