Reklama
aplikuj.pl

7 największych absurdów w filmach Science Fiction

Kosmos jest tematem przewodnim gatunku science fiction od dłuższego czasu. Fakty przedstawiane w filmach często jednak mijają się z rzeczywistością. Oto 7 dowodów na to, że kino często kłamie.

Eksplozje w kosmosie

Takie eksplozje tylko w filmach

„Gwiezdne wojny” i „Star Trek” to przykłady serii, w których często toczy się różnego rodzaju potyczki, a wybuchy są normą. Na ekranie wygląda to spektakularnie, ale w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Różnego rodzaju eksplozje, jakie znamy z Ziemi, byłyby niemożliwe do zaistnienia w kosmosie. Wynika to z braku powietrza w przestrzeni kosmicznej, które jest dobrym utleniaczem. Eksplozja w kosmosie wyglądałaby zupełnie inaczej niż na Ziemi. Ogień wybuchłby pomimo braku powietrza, gdyż niektóre rodzaje paliw działają jak utleniacze, ale wyglądałby inaczej. Bardziej jak rozszerzająca się kula światła rozchodząca się w przestrzeni.

Nieważkość

Nieważkość w kosmosie? Na pokładzie ISS – tak

Poczucie nieważkości w przestrzeni kosmicznej to nie fikcja. Wystarczy tylko spojrzeć na nagrania astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), by zyskać potwierdzenie. Ale odczucie nieważkości nie zawsze jest takie samo. Pojawia się tylko wtedy, gdy dany obiekt znajduje się na orbicie wokół większego ciała. Poza tym, grawitacja zawsze działa, tylko czasami wyjątkowo słabo. Filmy SF temat ten często traktują z dużą dowolnością. Gdyby astronauci podróżowali nie statkiem kosmicznym, a na przykład hipotetyczną gwiazdą, to odczucia nieważkości by nie mieli – przynajmniej przemieszczając się obok planet.

Czarne dziury wszystko wciągają

Wizualizacja czarnej dziury

Czarne dziury mają tak silną grawitację, że wciągają całą okoliczną materię do wnętrza i nie pozwalają jej uciec. Nawet światłu. Większość osób wyobraża sobie je jako potężne wiry, podobne do tych, które czasami obserwujemy w oceanach. Okazuje się jednak, że czarne dziury wyglądają inaczej. Najdokładniejszy obraz czarnej dziury został przedstawiony w filmie „Interstellar”, który okazał się podobny niedawno do tego zaprezentowanego przez naukowców. Przyciąganie czarnych dziur jest wprost proporcjonalne do ich masy – nie wciągną do wnętrza niczego, czego nie pozwala im ich wielkość. Gdyby Słońce zastąpić czarną dziurą tak masywną jak gwiazda, absolutnie nic nie zmieniłoby się w Układzie Słonecznym – przynajmniej pod kątem grawitacyjnym.

Kolor Słońca

Słońce wcale nie jest żółte

Większość ludzi nadal nie rozumie, jak działa Słońce. Patrząc na niebo zakładamy, że nasza gwiazda ma żółty kolor. Być może wynika to z przeświadczenia, że wszystko, co się pali, ma taką barwę. Jest to kompletną nieprawdą. Słońce wcale nie jest żółte, a to ziemska atmosfera nadaje mu ten odcień. Światło słoneczne jest czysto białe. Co równie ważne, Słońce nie pali się w sposób, w jakim zwykle myślimy o ogniu. Energia naszej gwiazdy nie pochodzi z wiecznego ognia, a z reakcji termojądrowych zachodzących w jej wnętrzu.

Planety orbitują tylko wokół stacjonarnych gwiazd

Wokół pulsarów mogą występować planety

Jednym z często powtarzanych motywów w filmach SF jest ten, gdy planeta okrąża stacjonarną gwiazdę. Wiele układów planetarnych tak właśnie wygląda, ale to tylko część prawdy. Gwiazda stanowiąca centrum układu planetarnego wcale nie musi być nieruchoma. Najlepszym przykładem na to są układy podwójne gwiazd lub pulsary. Pulsary są szybko rotującymi gwiazdami neutronowymi, a okrążać mogą je planety. Idealnym przykładem są tu prace Aleksandra Wolszczana, który w 1992 r. odkrył pierwsze planety pozasłoneczne. Polak zinterpretował sygnały radiowe z milisekundowego pulsara PSR 1257+12 (gwiazdozbiór Panny) i udowodnił, że muszą okrążać go 3 planety. Podobnych układów we wszechświecie jest znacznie więcej.

Dźwięk w kosmosie

W kosmosie cały ruch odbywa się „cicho”

„W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku” – to jedno z najsłynniejszych zdań w historii współczesnego kina. Faktycznie, nie usłyszy go, bo dźwięk w przestrzeni kosmicznej się nie rozchodzi. To banał znany jeszcze ze szkoły, ale do rozprzestrzeniania się dźwięku konieczne są cząsteczki powietrza, które stanowią medium. W kosmosie panuje próżnia, więc nie ma cząsteczek, po których fale dźwiękowe mogłyby się rozchodzić. Niektóre filmy radzą sobie z tym całkiem dobrze – wystarczy przytoczyć choćby nieśmiertelną „2001: Odyseję kosmiczną” Stanleya Kubricka czy serial „The Expanse”, a inne gorzej. Ale praw fizyki nie da się oszukać. W przeciwnym razie, cały czas słyszelibyśmy dźwięki eksplozji termojądrowych zachodzących na Słońcu.

Nic nie może poruszać się szybciej niż światło

Prędkość światła wcale nie jest ostateczną granicą

Prędkość światła jest uważana za ostateczną barierę dla ludzkości, ponieważ zwykle postrzega się ją jako nieprzekraczalną. Istnieją różne teorie dotyczące tego, jak zmienia się obiekt osiągający ten punkt, ale żadnym z równań nie przewidują przekroczenia go. Ku zdumieniu naukowców i zwykłych obserwatorów nieba, okazuje się, że Wszechświat rozszerza się szybciej niż prędkość światła (przynajmniej pod względem oddalania się różnych obiektów od siebie). To nie wszystko, gdyż istnieją teoretyczne dowody na to, że cząsteczki mogą podróżować szybciej od prędkości światła, chociaż w rzeczywistości nie bylibyśmy w stanie ich namierzyć. To tachiony, które w filmach SF często są przytaczane jako sposób na podróże w czasie.