Wiele miesięcy przygotowań i zwlekania z odpowiedzią na Ryzeny 2. generacji w końcu dadzą swój owoc. Wiemy, kiedy Intel zaprezentuje 9. generacje Intel Core, o której wiemy już praktycznie wszystko.
Ta generacja jest z pewnością unikalna, bo sama prezentacja ograniczy się do… potwierdzenia tych informacji, które docierały do nas od wielu tygodni. No, może Intel zaskoczy nas samą ceną, która do tej pory pozostaje jedną wielką niewiadomą. Zapowiada się jednak, że te najmocniejsze układy nie będą należeć do najtańszych. Przecież zmiana nazewnictwa i dołączenie do konsumenckiego segmentu „i dziewiątki” musi swoje kosztować, czyż nie? Debiut nowych Core będzie jednak tak przesycony emocjami, jak premiera układów Coffee Lake… „ziew”. Sprawę podkręca odrobinę wspomniana i9-9900K i poniekąd i7-9700K.
There has never been a better time to own a desktop PC! Tune into our livestream on October 8 at 10 am EST: https://t.co/xRpXo5ySy6 pic.twitter.com/8FSqMidjqu
— Intel News (@intelnews) 6 października 2018
Jak jednak będzie w rzeczywistości? Czas pokaże, choć szerze wątpię, czy prezentacja 8 października w New Yorku będzie równoznaczna z wprowadzeniem nowych procesorów na rynek. Ostatnio firma zmaga się przecież z niską podażą wszystkich 14nm układów, do których nadchodzące układy Intel Core 9. generacji będą się zaliczać. Chyba że Intel po prostu celuje w tak niską dostępność, jak swojego czasu AMD z kartami Vega, których cena poszybowała w górę. Fani kupią, a firma zarobi dwa razy więcej – w czym więc problem? Miejmy jednak nadzieję, że Intel rozegra to „po ludzku”