Od 2013 roku walka pomiędzy państwami przybrała zupełnie inny wymiar. Te zaczęły się bowiem zbroić w coraz wydajniejsze superkomputery o jak najwyższej mocy obliczeniowej, aby dzierżyć tytuł posiadaczy najszybszych superkomputerów na świecie. Zgadniecie teraz do kogo należą te dwa najwydajniejsze?
Nie będzie to zapewne dla Was wielkim zaskoczeniem, jeśli wymienię tutaj USA. To odzyskało swoją pozycję po ponad rocznej absencji na najwyższym szczeblu, dzięki Laboratorium Narodowemu Oak Ridge, któremu udało się przed kilkoma tygodniami wzbudzić superkomputer Summit. Teraz dołączył do niego Sierra, który znajduje się w Kalifornijskiej Bibliotece Narodowej, realizując badania nad bronią nuklearną. Zgodnie z listą SuperComputer TOP500 są to dwa najszybsze superkomputery na świecie, co wykazał test LINPACK samego zestawienia. Ten wyciska z tamtejszych układów siódme poty przy obliczeniach zmiennoprzecinkowych.
Superkomputery poniekąd się w nich specjalizują, będąc znacznie potężniejszymi od tych, które gościmy w domach w niewielkich obudowach. Wynik mierzony w petaflopsach nie jest dla nich niczym szczególnym, dlatego też możemy przytoczyć wynik systemu Summit, który osiągnął w najnowszym teście 143,5 petaflopsa obliczeń na sekundę Z kolei Sierra jest odrobinę gorszy, choć 122,3 petaflopsa na sekundę i tak zagwarantowało mu zaszczytne miejsce. Oba pochodzą spod ręki IBM wyposażone w ich firmowe procesory Power9 i graficzne układy Nvidia V100, przekładające się na kolejno 2,4 i 1,6 miliona rdzeni procesorowych.
Oba superkomputery powstały dzięki dotacji Departamentu Energii. Ten przeznaczył na nie 250 milionów USD, co pozwoliło Stanom Zjednoczonym wdrapać się na najwyższe miejsca.
Czytaj też: Ten superkomputer ma milion procesorów i naśladuje pracę mózgu
Źródło: Popular Mechanics