W dzisiejszych czasach wystarczy pomysł i smykałka do wynalazków, aby zrealizować swoje marzenia. Potwierdza to trójkołowiec Comanche, który został właśnie ufundowany na Indiegogo przez jednego darczyńcę. Tak przynajmniej wygląda fenomen tej kampanii na pierwszy rzut oka, bo wspomniany cel jest jedynie pretekstem do otrzymywania zamówień na poszczególne warianty Comanche.
Ten osobnik z pewnością musi mieć słabość do niecodziennych motocykli, bo wpłacił 2020$, podczas gdy jego twórca, Dak Steiert potrzebował na rozkręcenie swojego biznesu 500$. A co takiego wyjątkowego oferuje Comanche? No cóż, wiele, bo sprawia wrażenie idealnego, przystępnego i przede wszystkim łatwego w transporcie trójkołowca, który ma zostać wydany w czterech wariantach. Mowa tak naprawdę o dwóch modelach napędzanych prądem i gazem, które będą przeznaczone stricte do terenu albo przejdą modernizację „legalizujące” ich obecność na drogach publicznych. Ten sprzęt ma jednak służyć głównie zabawie, bo zapewne nie znajdzie się wielu, który swojego jednośladowca zamienią na tego… trójśladowca?
Terenowe modele mają podwyższone zawieszenie oraz mocniejszy silnik gazowy i elektryczny, zapewniający kolejno moc rzędu 6,5 koni mechanicznych i 5 kW. Te nie są przynajmniej ograniczone normami prawnymi, jak wersje „street-legal” (mowa o ograniczeniu maksymalnej prędkości do 40 km/h), których silniki również są solidnie obcięte. Dla porównania – moc dla gazowej jednostki napędowej sięga 1,5 koni mechanicznych, a elektrycznej – 3 kW. Nie trudno się więc domyśleć, że Comanche powstał z myślą o podbijaniu terenów. Co jednak ciekawe, w kampanii jest tak wiele konfiguracji i możliwych dodatków, że trudno mi uwierzyć w to, że za produkcją tego pojazdu stoi jedna osoba.
Czytaj też: Muzeum samochodów zapowiedziało interesującą aukcję
Źródło: Indiegogo