Od czasu do czasu warto się zatrzymać… i spalić gumę na torze wyścigowym w specjalnie przebudowanym egzemplarzu Nissana GT-R, który przeżył ogromną modyfikację tylko po to, aby zawitać na tor już jako pełnoprawny „samochód do driftu”.
Dziś zamiast wchodzić w szczegóły tego samochodu podrzucę Wam po prostu film, na którym Steve Biagioni pokazuje na co stać jego GT-R. Ten został nie tylko okrojony z kilkuset kilogramów, ale też zmodernizowany z napędu na cztery koła na ten na wyłącznie dwa i oczywiście tylne. Jednak zdecydowanie najważniejszą zmianę przeszedł jego układ napędowy, który ustąpił miejsca 4,54-litrowej V8 LS Chevy z ogromną turbosprężarką Garrett GTX4718R, czego połączenie brzmi o tak:
Tak właśnie brzmi 1200 koni mechanicznych w akompaniamencie wołających o miłosierdzie opon, co jednak nie robi takiego wrażenia, jak nagranie V12 pod maskami Ferrari Monza SP1 i SP2.
Czytaj też: Lamborghini stworzyło tak duży silnik V12, że nie trafił do samochodu
Źródło: Road and track