NASA dezaktywowała już pierwszą z dwóch sond, które krążą sobie po pasie Vana Allena. Ta wyłączona spada już sobie zapewne w kierunku Ziemi, aby w kontrolowanych warunkach spłonąć w atmosferze ziemskiej za około 15 lat. Powód był prosty – Van Allen Probe B wyczerpała już swoje pokłady paliwa.
Czytaj też: Niesamowite zdjęcie ukazuje ISS przelatującą na tle Słońca
Sondy A i B rozpoczęły swoje życie w pasie o nazwie Van Allen przed siedmioma latami, a dokładnie 30 sierpnia 2012 roku, kiedy to oderwały się 23 sierpnia od szczytu rakiety Atlas V. Ich planowana 2-letnia misja mająca za zadanie studiować słynne pasy promieniowania Van Allena, które otaczają Ziemię i chronią nas przed kosmosem promieniowanie, potrwała jednak znacznie dłużej.
Po kolejnych rozszerzeniach misji, które rozciągnęły ją na siedem lat, obie bezzałogowe sondy były nadal w pełni funkcjonalne, ale brakowało im paliwa, aby dokonać niezbędnych korekt kursu i utrzymać panele słoneczne pod kątem w kierunku Słońca. Ze względu na to w lutym 2019 roku inżynierowie NASA skierowali je na orbitę kołową, która powoli wprowadzi je z powrotem do atmosfery (w ciągu następnych 15 lat), aby nie przekształciły się w kosmiczne śmieci.
Jednak ze względu na to, że sonda B wyczerpała już swój gaz napędowy i nie mogła utrzymać swojego kursu, agencja kosmiczna wyłączyła jej elektronikę, aby zapobiec przypadkowemu wpływaniu jej sygnału na inne satelity lub obserwatoria na Ziemi.
Czytaj też: Jak duża jest otaczająca nas kosmiczna pustka?
Źródło: New Atlas