Amerykańskie samoloty bliskiego wsparcia powietrznego, a dokładniej mówiąc Fairchild A-10 Thunderbolt II (znane głównie pod nazwą A-10 Warthog) nie tylko nie przejdą na emeryturę ze względu na przestarzałe skrzydła z prawie 4 dekadami na karku, ale też otrzymają solidne ulepszenie morderczego zaplecza.
Czytaj też: Chiny eksperymentują z dronem-towarzyszem dla myśliwców
Dowiedzieliśmy się właśnie, że A-10 Warthog, będące częścią projektu A-10 Common Fleet Initiative otrzymają szereg ulepszeń pod kątem kokpitu, elementów sterujących na hełmie pilotów, a przede wszystkim – nową broń. Mowa m.in. o bombach dystansowych, które mogą niszczyć systemy obrony powietrznej wroga na odległość, pozwalając Warthogowi zbliżyć się i zająć się np. czołgami.
Mowa dokładnie o integracji A-10 Warthog z bombą o małej średnicy GBU-39 o wadze 113 kilogramów, która jest wyposażona w lotki i system prowadzenia, pozwalający na atakowanie poszczególnych celów naziemnych na odległości do 64 kilometrów. Według Combat Aircraft Warthog może przenosić do osiemnastu bomb GBU-39. Oprócz nich Warthogi będą siać postrach swoimi pociskami AGM-65 Maverick, bombami wybuchowymi i oczywiście 30-milimetrowym siedmio-lufowym karabinem Gatlinga.
Dodatkowe ulepszenia A-10 będą obejmować zmiany wyświetlacza montowanego na hełmie Scorpion, systemu rzeczywistości rozszerzonej, który nakłada cele na ziemię nad polem widzenia pilota A-10. Inicjatywa może również obejmować łącza danych Link 16 do dzielenia się informacjami z przyjaznymi siłami oraz stację radarową z syntetyczną aperturą, która może skanować ziemię i identyfikować czołgi i pojazdy opancerzone w nocy oraz przy niesprzyjającej pogodzie.
Czytaj też: Nocne lądowanie bombowców B-2A Spirit przynosi na myśl UFO
Źródło: Popular Mechanics