Od Pentagonu wyszło właśnie badanie, w ramach którego proponuje Marynarce Wojennej USA porzucenie dwóch lotniskowców.
Wszystko po to, aby zwiększyć liczbę mniejszych okrętów wojennych, bo według raportu, Marynarka Wojenna może wycofać dwa lotniskowce i poświęcić te oszczędności na zakup kilkudziesięciu okrętów wielkości fregaty, a także tych dużych i bezzałogowych.
Według Defense News raport sugeruje zmniejszenie liczby supercarrierów (specjalnego typu lotniskowców) napędzanych energią jądrową z 11 do zaledwie 9. To posunęłoby Marynarkę Wojenną do zrealizowania planu posiadania 350 okrętów w zanadrzu przez poszerzenie mniejszej części floty.
Postawienie na dużą siłę fregat przywróci poniekąd flocie pewną równowagę. Marynarka Wojenna wycofała bowiem wszystkie fregaty z pociskami kierowanymi w latach 2000 i 2010, pozostawiając flotę drogich niszczycieli i krążowników.
Czytaj też: Powstał pierwszy szpital z kontenera transportowego
Pozostaje więc pytanie, czy Marynarka Wojenna USA mogłaby radzić sobie w obliczu wojny z dziewięcioma lotniskowcami? Bezzałogowe lub załogowe okręty wojenne wyposażone w dziesiątki pocisków w razie potrzeby mogłyby nadrobić utraconą siłę ognia. Zwłaszcza że dodatkowo utrzymanie lotniskowców do tanich nie należy.
