Na łamach Nature ukazał się artykuł poświęcony korelacji pomiędzy wzrostem ilości opadów a postępowaniem globalnego ocieplenia. Z modeli wynika, że nasilone deszcze mogłyby przyśpieszyć uwalnianie CO2 do atmosfery.
Badaniami zajął się międzynarodowy zespół, a naukowcy skupili się na analizach osadów pochodzących z dwóch rzek: Brahmaputry oraz Gangesu. Na tej podstawie uznali, że w ciągu ostatnich 18 000 lat w dorzeczu tych rzek nastąpiło przesunięcie w kierunku cieplejszego i bardziej wilgotnego klimatu. Jeśli przypuszczenia dot. nasilenia opadów w regionach tropikalnych na skutek zmian klimatycznych się sprawdzą, to prawdopodobnie do atmosfery trafią ogromne ilości dwutlenku węgla.
Wzrost stężenia wiąże się z obecnością w glebie mikroorganizmów, które rozkładają i metaoblizują substancje organiczne, co powoduje wydzielanie różnorakich gazów, m.in. CO2. Rośliny również emitują dwutlenek węgla, choć dzieje się to w nocy. Wyniki badań wspomnianych osadów sugerują, że starsze gleby, powstałe w chłodniejszych okresach, miały tendencję do przechowywania dwutlenku węgla przez dłuższy czas. W przypadku młodszych było odwrotnie – były one bardziej wilgotne i powstawały, gdy temperatury były wyższe.
Czytaj też: To porównanie pokazuje zatrważającą skalę emisji dwutlenku węgla
Obecne stężenie dwutlenku węgla w atmosferze ziemskiej – 416 części na milion równa się około 750 mld ton węgla. Gleby tworzące naszą planetę zawierają z kolei około 3500 miliardów ton. Różnica jest więc ogromna i można sobie jedynie wyobrazić, jak bardzo wzrosłoby stężenie CO2 w atmosferze, gdyby choć część tych zmagazynowanych gazów się do niej dostało. Co ciekawe, topnienie wiecznej zmarzliny w Arktyce powoduje „ucieczkę” okokło 0,6 mld ton węgla.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News