Przeciwnicy elektrycznych samochodów często wskazują niebezpieczeństwo, które wynika z pakietu akumulatorów podczas ewentualnego pożaru. Co pokazuje przykład tego spalonego Modelu S Tesli?
Już teraz po około 10 latach EV na drogach dane wydają się dowodzić, że pojazdy elektryczne nie stanowią większego ryzyka co do pożaru w porównaniu do pojazdów spalinowych. Poniżej mamy z kolei przykład tego, jak komponenty Modelu S Tesli zachowały się, kiedy samochód spłonął na parkingu. Prawdopodobnie było to celowe podpalenie, jako że źródło ognia było ponoć w kabinie.
Elon Musk, dyrektor generalny Tesli, wielokrotnie twierdził, że prawdopodobieństwo pożaru samochodu Tesli jest znacznie mniejsze w porównaniu do tego samego w przypadku konwencjonalnych samochodów. Jak czytamy na stronie Tesli (via InsideEVs):
W latach 2012-2019 miał miejsce około jeden pożar pojazdu Tesli na każde 175 milionów przejechanych kilometrów. Dla porównania, dane z National Fire Protection Association (NFPA) i Departamentu Transportu USA wskazują, że w Stanach Zjednoczonych pożar pojazdu występuj na każde 19 milionów przejechanych mil.
Czytaj też: Najciekawsze newsy tygodnia – motoryzacja [31.05.2020]
Co jednak jeśli już dojdzie do pożaru samochodu Tesli? Samochodu, który dzierży kilkaset kilogramów ogniw w swoich systemach akumulatorów? Powyższy film pokazuje, że pomimo poważnego ognia (widać po spalonych elementach aluminiowych), ten nie dotarł do akumulatorów, a powodem tego miało być samo ich umieszczenie (są bowiem pod pojazdem).
Warto też wspomnieć, że akumulatory są dodatkowo chronione przed uszkodzeniami mechanicznymi i termicznymi. Nic dziwnego, jako że nie można gasić ich wodą, a same w sobie są szalenie toksyczne.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News