Reklama
aplikuj.pl

Ten nowy Aston Martin jest pełen gadżetów Jamesa Bonda

Aston Martin ukończył pierwszy egzemplarz modelu DB5 Goldfinger Continuation, którego zapowiedział przed rokiem. Po raz pierwszy możemy spojrzeć na niego w pełnej krasie.

Co ciekawe, produkcja tego modelu została zakończona 55 lat temu, a teraz Aston Martin jedyne, co zrobił, to przywrócił go do życia w ramach swojej rodziny Continuation. W planach jest nadal wyprodukowanie 25 egzemplarzy, a każdy z nich kosztuje 2,75 miliona funtów. Nic dziwnego – wykonanie jednego z nich zajmuje około 4500 godzin.

Niektóre z najważniejszych atrakcji sprowadzają się do generatora zasłony dymnej, lufy karabinów maszynowych, które przebijają przednie kierunkowskazy, a także dysz olejowych. Te ostatnie zostały ukryte za tylnymi kierunkowskazami, podobnie jak w samochodzie z filmu James Bond Goldfinger.

Czytaj też: Elektryczny Renault bije rekordy sprzedaży. Konkurent Tesli?

W projektowaniu tych dodatków Aston Martin skorzystał z pomocy Chrisa Corboulda, kierownika ds. efektów specjalnych przy filmach Jamesa Bonda. Oczywiście wszystkie „niebezpieczne gadżety” są tak naprawdę atrapami i bardzo dobrze, patrząc na rozkładane kolce do przebijania opon, czy fotela z systemem do katapultowania (via Motor1).

Moc zapewnia wolnossący 4,0-litrowy rzędowy silnik sześciocylindrowy o mocy 290 KM, które trafiają na tylną oś przez pięciobiegową manualną skrzynię biegów ZF i mechaniczny mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu.

DB5 Goldfinger może pochwalić się oryginalną konstrukcją samochodu z aluminiowymi panelami nadwozia w połączeniu z „podwoziem ze stali miękkiej”. Aston Martin wspomina, że ​​„wprowadzono kilka nowoczesnych modyfikacji i ulepszeń”, aby „zapewnić najwyższy poziom jakości i niezawodności”.

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News