Reklama
aplikuj.pl

Czy smoki istniały naprawdę?

Smoki to mityczne stworzenia, które w ostatnich latach stały się popularne dzięki serialowi „Gra o tron”. Ale co mówi o nich nauka? Czy smoki kiedyś istniały naprawdę?

Większość ludzi myśli, że smoki to bestie znane z bajek, baśni i powieści fantasy. Przecież gigantyczne, latające i zionące kreatury nie mogłyby istnieć na Ziemi. Ale czy to cała prawda? Okazuje się, że na świecie istnieją jaszczurki zionące ogniem, a skrzydlate gady kiedyś można było spotkać na naszym niebie. Co nauka mówi o smokach?

Latające bestie

Naukowcy uważają, że współczesne ptaki pochodzą od latających dinozaurów. Takich było całkiem sporo. Ale czy istniały gatunki, które mogłyby żerować na ludziach i zwierzętach gospodarskich? Okazuje się, że tak.

Kecalkoatl

Kecalkoatl, czyli Quetzlcoatlus northropi to przykład pterozaura z późnej kredy. Był jednym z największych znanych latających zwierząt w historii Ziemi. Szacunki dotyczące jego wielkości są różne, ale nawet najbardziej powściągliwe mówią o rozpiętości skrzydeł sięgającej 11 m i masie ciała od 200 do 250 kg. Innymi słowy: zwierzęta te ważyły tyle samo co współczesne tygrysy, które mogą stanowić zagrożenie dla ludzi.

Istnieje kilka teorii na temat tego, dlaczego współczesne ptaki nie są tak duże jak starożytne dinozaury. Decyduje o tym wydatek energetyczny niezbędny do utrzymania piór. Inni naukowcy wskazują na zmiany w klimacie i składzie ziemskiej atmosfery.

Współczesne smoki

Podczas gdy starożytne smoki były wystarczająco duże, aby zabić owcę lub człowieka, współczesne smoki żywią się owadami, ptakami i małymi ssakami. Są to iguany należące do rodziny Agamidae. Obejmuje ona udomowione pogony (Bearded dragons), agamy błotne (Physignathus cocincinus) oraz jaszczurki znane jako Draco.

Szczególnie interesujące są te ostatnie. Są to jaszczurki z podrodziny Draconinae, występujące w lasach Azji Południowo-Wschodniej. Ich cechą charakterystyczną są błony lotne, utworzone z fałdów skórnych rozpiętych na znacznie przedłużonych ruchomych żebrach – sprawia to wrażenie, że zwierzęta mają coś na kształt napiętego żagla. Ruch żeber sprawia, że fałdy zwijają i rozwijają się na kształt wachlarza. Jaszczurki są zdolne do lotu ślizgowego na dystans nawet 60 m, a nawet mogą kontrolować kąt opadania. Przez biologów są nazywane latającymi smokami. Długość ich ciała nie przekracza 30 cm, więc nie stanowią żadnego zagrożenia dla ludzi.

Waran z Komodo

Warto w tym miejscu wspomnieć o jeszcze jednym gatunku gada. Mowa o waranie z Komodo, który często jest nazywany smokiem z Komodo. Jest to prawdziwy gigant, największa współcześnie żyjąca jaszczurka. Występuje tylko na na należącej do Indonezji wyspie Komodo, gdzie żyje ok. 1700 osobników. W przeszłości gatunek ten prawdopodobnie żył także w Australii. Warany z Komodo mogą osiągać długość ciała od 2,5 do 3 m, żywią się głównie ptakami i ssakami (konie, świnie, jelenie, kangury). Warany z Komodo nie mają naturalnych wrogów w łańcuchu pokarmowym. Odnotowano także kilka śmiertelnych ataków na ludzi.

Smoki latające bez skrzydeł

W Azji istnieją „smoki”, które potrafią latać, a nie mają skrzydeł. Chodzi o węże, które mogą szybować w powietrzu na duże odległości – niektórzy mówią nawet o dystansie przekraczającym długość boiska piłkarskiego lub dwóch basenów olimpijskich. Mowa o wężach z rodzaju Chrysopelea. Występują one w niemal całej Azji, m.in. Chinach, Nepalu, Indiach, Sri Lance, Laosie, Wietnamie, Bangladeszu, Indonezji, Tajlandii, Malezji i innych.

Węże z rodzaju Chrysopelea mogą pokonać odległość do 100 m, spłaszczając swoje ciało i kręcąc się w celu zoptymalizowania wznoszenia. Naukowcy obliczyli, że optymalny kąt dla lotu ślizgowego węża wynosi 25 stopni, przy czym głowa zwierzęcia ustawiona jest pod kątem do góry, a ogon w dół.

Co ciekawe, gdyby węże takie jak te z rodzaju Chrysopelea mogły w jakiś sposób magazynować gazy lżejsze od powietrza (jak ptaki w workach powietrznych), prawdopodobnie mogłyby opanować sztukę lotu.

Smoki zionące ogniem

Do tej pory nie odkryto żadnych zionącym ogniem zwierząt. Są jednak takie, które wykorzystują niezwykły mechanizm obronny. Mowa o chrząszczach bombardowych z rodziny Carabidae. Zalicza się do nich ponad 500 gatunków. Przechowują one w swoim brzuchu hydrochinony (związki organiczne z grupy fenoli) i nadtlenek wodoru, które są wyrzucane w momencie zagrożenia. Chemikalia te mieszają się w powietrzu – dochodzi do egzotermicznej (uwalniającej ciepło) reakcji chemicznej. Chrząszcz dosłownie spryskuje atakującego drażniącym, wrzącym płynem.

Organizmy żywe cały czas wytwarzają palne związki chemiczne i katalizatory. Nawet ludzie wdychają więcej tlenu niż zużywają, a nadtlenek wodoru jest powszechnym produktem ubocznym metabolizmu. Kwasy są wykorzystywane do trawienia, a metan jest łatwopalnym gazem w dużych ilościach produkowanym choćby przez krowy. Oznacza to, że smoki (lub jakiekolwiek inne zwierzęta) zionące ogniem to nie wymysł, a realny scenariusz obronny. Nie zaobserwowano go w przyrodzie, co nie znaczy, że w przeszłości jakieś zwierzę go nie wykorzystywało. Niewykluczone również, że w przyszłości będą istnieć gatunki dysponujące taką zdolnością.