Przedstawiciele amerykańskiego USDA ogłosili, że jedna z żyjących dziko norek uzyskała dodatni wynik testu na koronawirusa. Zwierzę zostało schwytane w pobliżu jednej z farm, na których hodowano te zwierzęta.
Próbki pobrano od kilku zwierząt z różnych dziko występujących gatunków, lecz wszystkie pozostały uzyskały negatywne rezultaty. O sprawie poinformowano już Światową Organizację Zdrowia, a pocieszający wydaje się fakt, że to dopiero pierwszy przypadek wykrycia SARS-CoV-2 u dzikiego zwierzęcia.
Czytaj też: Koronawirus a święta – jak dotychczas wpływały one na pandemię?
Czytaj też: Światło może neutralizować 99,9% koronawirusów, a naukowcy wiedzą, jak to wykorzystać
Czytaj też: Komisja pojedzie do Wuhan. Zbada pochodzenie koronawirusa
Z drugiej strony, obawy budzi fakt, że koronawirus może teraz rozprzestrzenić się wśród żyjących na wolności norek, podobnie jak to miało miejsce w przypadku osobników trzymanych w hodowli.
Koronawirus u dzikich zwierząt może rozprzestrzeniać się równie szybko, jak u hodowlanych norek
Wcześniej wirusa wywołującego COVID-19 wykryto m.in. u kotów, psów, tygrysów, lwów i lampartów. Co więcej, jedna z wiodących teorii zakłada, że SARS-CoV-2 przeszedł na ludzi ze zwierząt takich jak łuskowce. Pośrednim nosicielem mógł być jednak nietoperze – owe ssaki słyną bowiem z przenoszenia koronawirusów.