Prowadzone przez Francuzów testy jądrowe, które miały miejsce na wyspach Polinezji Francuskiej, naraziły na bezpośrednie niebezpieczeństwo nawet 110 tysięcy osób.
Cały proceder rozpoczął się w 1966 roku na atolach Mururoa i Fangataufa i trwał przez 30 lat. W tym czasie przeprowadzono niemal 200 eksplozji związanych z bronią jądrową. Naukowcy postanowili teraz zrozumieć dokładną skalę zjawiska.
Czytaj też: Przed tym mamy drżeć. Korea Północna ujawniła nową broń jądrową
Czytaj też: Pogoda sprzed 12 tysięcy lat zawiera zaskakująco dużo wskazówek dot. zmian klimatu
Czytaj też: Ciężarówka do przewożenia broni jądrowej przeszła crash-testy
W tym celu przeprowadzili rozmowy z naukowcami, wojskowymi oraz lokalnymi mieszkańcami Polinezji Francuskiej. Dzięki temu byli w stanie odtworzyć kompletny obraz 193 prób atomowych, które przez wiele lat były owiane tajemnicą. Modele i symulacje wykazały realną skalę zagrożenia, ponieważ okazało się, że radioaktywne opady miał znacznie większy zasięg niż zakładano.
Próby nuklearne były prowadzone przez Francuzów przez 30 lat
Już w pierwszych latach programu przeprowadzono wiele niebezpiecznych testów, ale dopiero to z lat 70. przyniosły prawdziwe szkody. Chodzi o próby z 1971 i 1974 roku, które doprowadziły do powstania ogromnych chmur radioaktywnych cząstek. Te zostały następnie przeniesione wraz z wiatrem w stronę zamieszkałych terenów. Efekty były widoczne przez wiele następnych lat, m.in. w postaci wzrostu liczby nowotworów.
Czytaj też: Rosja odtajniła nagranie z wybuchu największej broni termojądrowej
Czytaj też: Czy pożary mogą doprowadzić do ochłodzenia klimatu?
Czytaj też: Francuski reaktor jądrowy miał być rewolucyjny, a jest „nieszczelnym bałaganem”
Ze 110 tysięcy Polinezyjczyków bezpośrednio wystawionych na skutki prób jądrowych zaledwie 454 osoby otrzymały odszkodowania. 80 procent złożonych wniosków zostało odrzuconych bez podania przyczyn. Ofiarami testów padli także Francuzi, zarówno wojskowi jak i cywile. W tym przypadku mówi się o ok. 2000 ludzi.