Pod koniec listopada bieżącego roku MBDA, czyli spółka Airbusa, BAE Systems i Leonardo, przeprowadziła testy końcowe pocisku Marte ER. Przeprowadzono je na włoskim poligonie doświadczalnym na Sardynii, zapewniając pewność co do poziomu osiągów i niezawodności tego nowego pocisku, który w razie incydentu, będzie niszczył wrogie okręty.
Z powodzeniem zakończono testy końcowe pocisku Marte ER
W tym teście Marte ER od MBDA został jedynie pozbawiony głowicy z materiałem wybuchowym, bo jego stan odzwierciedlał finalny stan pocisku. Wystrzelono go zresztą również z naziemnego systemu wyrzutni w ostatecznej konfiguracji sprzętowej i programowej. W skrócie? Test był ostatnim kamieniem milowym na ścieżce rozwoju pocisku Marte ER, który wejdzie do eksploatacji na początku przyszłego roku.
Czytaj też: Uzbrojone samoloty transportowe USA coraz bliżej. Będą zrzucać „palety z pociskami”
Odpalenie tego pocisku pokazało, że silnik turboodrzutowy na pokładzie Marte ER zachowuje się znakomicie zarówno pod względem czasu startu w locie, jak i poziomu generowanego ciągu. Podczas testu pocisk wykonał daleki lot blisko poziomu morza. Wykonał trzy manewry skrętu, z czego podczas tego ostatniego przeprowadził manewr wznoszenia się i nurkowania.
Czytaj też: Turecki system DIRCM do niszczenia nadlatujących pocisków już na A400M
Finalnie osiągnął punkt aktywacji systemu naprowadzającego poprzez częstotliwość radiową. Identyfikacja, wybór i śledzenie celu zostały ponoć przeprowadzone „niezwykle szybko”, a wkrótce potem rozpoczęło się proporcjonalne naprowadzanie. W fazie końcowej pocisk z powodzeniem wykonał manewr przeciwko systemowi broni bliskiego zasięgu, trafiając w cel tuż nad linią wody z dużą prędkością transoniczną.