Przeciwlotniczy ręczny zestaw rakietowy FIM-92 Stinger powstał i jest utrzymywany obecnie na służbie zwłaszcza po to, aby zestrzeliwać śmigłowce produkcji rosyjskiej. Jego skuteczność potwierdzono już zapewne w trwającej wojnie w Ukrainie, dlatego nic dziwnego, że firma Raytheon doczekała się kontraktu o wartości 624 mln dolarów, czyli w przeliczeniu 2,65 mld złotych na ich produkcję.
Nowy kontrakt na FIM-92 Stinger ma za zadanie przyspieszyć produkcję pocisków i nadrobić magazynowe braki
Kontrakt wymaga od Raytheon wyprodukowania 1300 pocisków przeciwlotniczych do systemów FIM-92 Stinger i warto podkreślić, że chodzi tylko o pociski, a nie całe systemy, czyli wyrzutnie i aparaturę do celowania. Kontrakt przewiduje jednak również usługi inżynieryjne, sprzęt do testów i wsparcie techniczne, co ma na celu unowocześnianie tych pocisków. Przyczyną jego przyznania jest opracowanie amerykańskiego pakietu pomocy Ukrainie (Ukraine Supplemental), mający na celu wesprzeć zbrojnie to atakowane przez Rosję państwo.
Czytaj też: Rosyjska superbroń może zostać skontrowana przez brytyjskie niszczyciele
Jeśli ciekawią Was szczegóły, to już śpieszę z opisem na temat FIM-92 Stinger. Ich mierzące 1,52 metra długości pociski są naprowadzane na podczerwień, co oznacza, że kierują się na elementy emitujące promienie cieplne danego helikoptera, drona czy samolotu. Rozwijają prędkość 725 m/s dzięki dwustopniowemu silnikowi rakietowemu, a na papierze są skuteczne przeciwko obiektom oddalonym o 4800 metrów i na wysokości do 3800 metrów. W cel uderzają swoją głowicą bojową z 1-kilogramowym materiałem HTA-3 aktywowanym z zapalnikiem uderzeniowym.