Firma Blue Origin założona przez Jeffa Bezosa od lat pracuje nad silnikiem BE-4, a te wysiłki wreszcie doczekały się być może najważniejszego momentu w całym procesie rozwoju. Silnik udowodnił bowiem na poligonie testowym, że jest w stanie działać z pełną wydajnością. To oznacza, że firma Bezosa uniezależni USA od rosyjskich silników już wkrótce.
Silnik BE-4 firmy Blue Origin coraz bliżej rakiety i stanowiska startowego
Amerykańskie siły kosmiczne ogłosiły niedawno w oświadczeniu, że „działania związane z rozwojem systemu startowego Vulcan kontynuują postęp” w kierunku pierwszego testowego startu w grudniu. Wszystko dlatego, że ULA i Blue Origin zakończyły pierwotnie zaplanowane testy rozwojowe BE-4 i z powodzeniem zademonstrowały pełną wydajność silnika. Dla przypomnienia ULA (United Launch Alliance) to wspólne przedsięwzięcie Boeinga i Lockheed Martina, które od 2000 roku wykorzystuje rosyjski silnik RD-180 w swojej rakiecie Atlas V.
Silnik BE-4 firmy Blue Origin zastąpi finalnie RD-180, ale nadal pracy jest dużo. Program Vulcan „jest teraz skoncentrowany na zakończeniu testów kwalifikacyjnych BE-4 i dostawach silników lotniczych”. Zanim ULA uzyska certyfikację lotniczą, musi ukończyć dwa udane testy lotnicze. Następnie otrzyma zielone światło na wystrzelenie wrażliwych amerykańskich ładunków wojskowych i wywiadowczych.
Czytaj też: Najnowsze modele iPhone 14 Pro mają problem z… trzęsącym się aparatem. O co dokładnie chodzi?
W praktyce wstępna certyfikacja rakiety Vulcan z silnikiem BE-4 ma zostać zakończona w marcu 2023 roku, a ta ostateczna dla „największych i najbardziej obciążających” misji bezpieczeństwa narodowego nie będzie miała miejsca aż do 2025 roku.