Przedstawiciele firmy Aptera twierdzą, że 180 niewielkich paneli słonecznych o powierzchni ponad trzech metrów kwadratowych pozwoli zebrać tyle energii, by samochód elektryczny nigdy nie wymagał ładowania.
Jednym z czynników przesądzających o wciąż niewielkiej (choć rosnącej) popularności aut z napędem elektrycznym jest ich ograniczenie wynikające z konieczności ładowania. Od dłuższego czasu mówiło się o tym, by umieścić na dachu takiego samochodu panele słoneczne, wytwarzające energię „na bieżąco”. Takie rozwiązanie było jednak uznawane za niewykonalne.
Czytaj też: Elektryczny crossover Subaru Evoltis na nieoficjalnym renderze
Czytaj też: Hulajnoga elektryczna, która zmieści się w plecaku? Sprawdźcie model BooZter
Czytaj też: Elektryczny skuter SUS1 od Stilride zachwyca ramą
Teraz sytuacja się zmieniła, lecz nadal mówimy o niedzielnych kierowcach, nie pokonywaniu tras liczących tysiące kilometrów. Aptera jest w stanie samodzielnie wygenerować energię potrzebną do przejechania 72 kilometrów dziennie – w idealnych warunkach pogodowych, rzecz jasna. Warto jednak podkreślić, że taki dystans jest ponad 2-krotnie większy aniżeli odległość pokonywana codziennie przez statystycznego Amerykanina.
Aptera zamierza ruszyć z produkcją swoich pojazdów w 2021 roku
Trzykołowy pojazd ma się rozpędzać od 0 do 96 km/h w ciągu 3,5 sekundy i osiągać maksymalną prędkość rzędu 180 km/h. Poszczególne modele będą się również różnić pojemnością akumulatorów. Najmniejszy powinien starczyć na pokonanie 400 kilometrów na jednym ładowaniu, podczas gdy większe: ok. 650km, 950 km oraz 1600 km.
Czytaj też: Spójrzcie na projekty elektrycznych dzieł Daymak
Czytaj też: Poznajcie nowy budżet Audi na elektryczną przyszłość
Czytaj też: Kiedy ruszy produkcja BMW i4, czyli elektrycznego sedana?
I choć produkcja poszczególnych modeli jeszcze się nie rozpoczęła, to pierwsze Paradigm i Paradigm+ mają wyjechać z fabryk w 2021 roku. Ceny, w zależności od wybranych opcji, mają wynosić od 25 900 dolarów do 46 900 dolarów.