Atmosfera Death Stranding będzie gęsta jak mgła w Silent Hill. Przynajmniej tak wynika ze słów pierwszych osób, które mogły spróbować tytułu.
Czy jestem zazdrosny o to, że niektórzy na świecie mieli już okazję ogrywać Death Stranding? Jak cholera. Rzadko mam tak, że pomysł na świat gry podoba mi się tak bardzo, że załącza mi się słynny „hype”. Ale Death Stranding ma to „coś”. No właśnie. Co „to” jest?
Czytaj też: Polska gra w Epic Games Store za darmo w przyszłym tygodniu
Świat gry, który widzieliśmy dotychczas na materiałach wideo wydaje się być z jednej strony pusty, ale z drugiej mam wrażenie, że jest on czymś więcej. Być może załącza mi się Kojima i zaczynam doszukiwać się w zwykłych rzeczach drugiego dnia? A może się nie mylę?
Z zapowiedzi gry, która pojawiła się w serwisie Sausage Roll możemy wyczytać, że świat gry rzeczywiście jest specyficzny. Osoba, która ograła częściowo tytuł swoje doświadczenie z Death Stranding porównuje do Silent Hill. Mimo teoretycznej pustki, stale mamy wrażenie, że ktoś nas obserwuje.
Autor tekstu opowiada o swojej przygodzie w grze jako doświadczeniu, w którym stale czujemy zagrożenie.
Nigdy w swojej dwudziestoparoletniej karierze gracza nie czułem takiej beznadziei i zagubienia podczas ogrywania gry wideo.
Dalej macie obawy o ostateczną jakość gry? Poniższy cytat rozwieje Wasze obawy.
Powiem to teraz. To będzie Gra Roku. Ale możliwe, że będę musiał znaleźć kogoś kto będzie mi towarzyszył podczas gry. Produkcja mnie przeraziła. Doświadczyłem koszmaru bycia uwięzionym na obcej planecie po piętnastu minutach gry…
Czytaj też: Grafika The Last of Us Part II wyciska maksimum mocy PlayStation 4 – czas na nową generację
Źródło: wccftech.com