Nie wiem, jak Wy, ale ja niespecjalnie chciałbym podzielić los dinozaurów, więc jeśli sami sobie nie zgotujemy piekła na Ziemi, to jakoś lepiej żyłoby się tutaj z myślą, że pieczę nad naszym bezpieczeństwem względem zagrożeń z kosmosu stanowi flota autonomicznych statków daleko poza naszym wzrokiem.
Taką właśnie wizją podzieliła się Europejska Agencja Kosmiczna, która opracowuje samonapędzający się i autonomiczny statek kosmiczny Hera z myślą o rychłych testach w ramach misji na parze asteroid Didymos. A przynajmniej na nie mają nadzieję, bo swój plan przedstawią europejskim ministrom w listopadzie… choć ciągle pracują nad tak ważnymi szczegółami, jak manewrowaniem statkiem w próżni.
To jest o tyle ważne, że Hera miałaby nieustannie kursować wokół asteroidy w okolicy 200 metrów i badać ją za pośrednictwem szeregu czujników. Najważniejszym z nich ma być system oparty na obiektywie, wysokościomierza laserowego, termicznej kamery na podczerwień oraz czujników bezwładnościowych, a w tym akcelerometrów.
Ostatecznym celem statku Hera ma być przechwycenie zagrażającej Ziemi asteroidy i zebranie informacji o jej składzie, strukturze i ewentualnym zachowaniu w przypadku uderzenia np. rakietą. Naukowcy nie wykluczają też nieco mniej finezyjnego wykorzystania tych statków, co sprowadzałoby się po prostu do rozbicia się o asteroidy z nadzieją zmienienia trajektorii.
Czytaj też: Morze Beringa powinno być dalej zamrożone
Źródło: Digitaltrends