Rząd Bangladeszu zrobił właśnie coś dziwnego i niepokojącego. 30 grudnia będą miały tam miejsce wybory do parlamentu, a właśnie w kraju został wyłączony internet 3G i 4G.
Wyłączenie internetu ma na celu powstrzymanie plotek oraz propagandy. Ma to trwać do momentu zakończenia wyborów. Nie wiadomo jednak, czy jest to główny powód tej decyzji. Możliwe, że rząd chciał powstrzymać opozycję oraz media przed namawianiem na głosowanie na kogoś innego. Aktywiści ciągle wypominają rządowi policję, która atakowała ludzi podczas protestów.
Obecny rząd jest oskarżany o zastraszanie i więzienie przeciwników. Wyłączenie internetu na pewno nie zwiększy mu poparcia. Tego typu ruchy powinny być mocno krytykowane przez obserwatorów i kraje zewnętrzne powinny jakoś zareagować. Nie można odcinać ludzi od informacji pod pretekstem propagandy.
Czytaj też: W chińskich szkołach wszywa się lokalizatory do mundurków
Źródło: Engadget