W ostatnim czasie głośno było o grających słuchawkach Huawei. Ale to Bose ma od dłuższego czasu w ofercie różne modele okularów z wbudowanymi głośnikami. Jednym z nich są Bose Frames Tempo. Sportowe okulary przeciwsłoneczne i futurystyczne słuchawki w jednym.
Bose Frames Tempo mają bardzo sportowy charakter
Wystarczy otworzyć pudełko aby zobaczyć, że Bose Frames Tempo to zdecydowanie produkt dla osób aktywnych. Pokrowiec jest bardzo lekki i pokryty plecionym materiałem. Jego korpus został wykonany z nylonu balistycznego. W środku znajdziemy okulary, trzy wymienne nakładki trzymające okulary na nosie, kabel USB-C oraz wysokiej jakości ściereczkę.
Okulary wyglądają bardzo nowocześnie i nieco futurystycznie. To zasługa bardzo grubych boków oraz mocowania szkieł, które tylko w połowie stykają się z oprawką. Można je w prosty sposób wymienić na inne, dopasowane do różnych warunków oświetleniowych. Do wyboru są soczewki niebieskie (VLT 28%), pomarańczowe (VLT 20%) oraz żółte (VLT 77%). Klasyczne soczewki czarne blokują 99% promieni UVA/UVB.
Czytaj też: Recenzja HP Envy x360 13 . Yoga jakiej nam brakowało
Bose Frames Tempo robią raczej przeciętne pierwsze wrażenia. Wynika to z tego, że są niemal w całości wykonane z bardzo lekkiego plastiku. Bose zapewnia, że jest to konkretnie nylon TR-90. Jedynie końcówki opierające się na uszach są elastyczne i gumowe. Całość waży zaledwie 49,89 gramów. Pomimo plastiku okulary są bardzo dobrze wykonane. Materiały są wysokiej jakości, świetnie spasowane. Nic tutaj nie trzeszczy, ani nie wydaje niepokojących dźwięków. Cała konstrukcja jest wodoszczelna, zgodnie z normą IPX4.
Czytaj też: Test Gigabyte Radeon RX 6800 XT Gaming OC 16G
Bose Frames Tempo nie od razu są wygodne
Powiem nawet więcej, przez pierwsze godziny Bose Frames Tempo są naprawdę straszne w użytkowaniu. Jak przystało na okulary dla osób aktywnych, muszą się dobrze trzymać głowy. Choć sam czaszkę mam dosyć wąską, Bose Frames Tempo bardzo mocno ściskały mnie przez pierwsze godziny i powodowały spory dyskomfort. Dopiero po pewnym czasie delikatnie się rozpychają i można z nich wygodnie korzystać.
Kiedy już okulary się do nas dopasują, jest z górki. Do dyspozycji miałem tylko standardowe szkła przeciwsłoneczne i zdecydowanie muszę je pochwalić. Są ciemne, ale przepuszczają na tyle dużo światła, że nawet jeśli założę je w domu, widzę w nich naprawdę sporo. Nawet gdyby dopadł mnie jakiś dziwny światłowstręt, mógłby w nich nawet swobodnie korzystać z komputera.
Czytaj też: Test robota sprzątającego Yeedi K700
Jakość dźwięku w Bose Frames Tempo? Matkobosko jak to gra!
Bose potrafi zrobić porządnie grający sprzęt grający, ale w końcu mówimy tutaj o okularach. Malutkiej konstrukcji z maleńkimi głośniczkami, więc nie miałem co do nich żadnych wygórowanych wymagań. A tu… proszę.
Pierwszym co rzuca się w uszy jest zaskakująca głębokość dźwięku. Jakbyśmy przykleili sobie do ucha miniaturową kolumnę. Brzmienie jest ciepłe, z lekką dominacją tonów niskich. Oczywiście na tyle, na ile można je wygenerować przez tak małe głośniki. Nieco brakować może tonów wysokich i wydaje mi się, że mógł to być celowy zabieg, bo przy takiej konstrukcji mogłyby być piszczące i irytujące. Dźwięk jest przy tym względnie głośny i zachowuje czyste brzmienie prawie od końca skali. Przy plikach wysokiej jakości dopiero przy maksymalnej głośności mogą pojawić się lekkie trzaski.
Czytaj też: Test Bose QuietComfort Earbuds. Tylko cisza i muzyka
Chyba najważniejsza kwestia – ile dźwięków wydostaje się na zewnątrz? Zaskakująco niewiele. Okulary leża właśnie jakiś metr ode mnie i dopiero od ok 60% skali głośności jestem w stanie zidentyfikować grany utwór. W głośniejszym otoczeniu, na ulicy czy w autobusie, osoby obok nas usłyszą naprawdę niewiele, a taka głośność już w zupełności wystarczy do swobodnego słuchania. Co więcej, zakrycie uszu dłonią znacznie zwiększa głośność. To pozwala w prosty sposób okulary zamienić w niel pełnoprawne słuchawki. Wystarczy założyć czapkę zakrywającą uszy lub nauszniki. Potrzeba matką wynalazków.
W trakcie odtwarzania muzyki sterowanie odbywa się za pomocą gestów lub przyciski na prawym nauszniku. Gestem przesunięcia po boku obudowy regulujemy głośność, a przyciskiem możemy startować odtwarzanie lub zmieniać utwory.
Pochwalić należy też jakość rozmów. Obie strony słyszą się bardzo dobrze, co jest zasługa bardzo dobrych głośników, jak również czułych mikrofonów.
Czas działania zgodny z zapewnieniami
Bose deklaruje do 8 godzin odtwarzania muzyki i jest to zgodne z rzeczywistością. O ile nie wykorzystujemy pełnej głośności, okulary pozwalają na ok 8 godzin ciągłego grania.
Ładowanie odbywa się w prosty sposób za pomocą portu USB-C. Akumulator ładuje się do pełna w niecałą godzinę.
Bose Frames Tempo czy Huawei X Gentle Monster Eyewear II?
Jeśli ktoś zadałby mi takie pytanie, odpowiedziałby na nie zwyczajnie – tak. Zwyczajnie nie ma ono jednoznacznej, dobrej odpowiedzi, bo są to urządzenia przeznaczone dla kompletnie innych osób.
Bose Frames Tempo to okulary sportowe. Lekkie, agresywniej wyglądające, z opcją prostej zmiany soczewki. Huawei X Gentle Monster Eyewear II to eleganckie okulary, które mogą z powodzeniem stanowić element ubioru. A dodatkowo zdolny optyk zapewne jest w stanie wymienić w nich szkła na korekcyjne i można z nich wtedy korzystać na co dzień jak ze zwykłych okularów. Sprzęt obu firm jest bardzo dobry, ale kierowany do kompletnie innych odbiorców i porównywanie ich nie ma żadnego sensu. Może poza jakością brzmienia. Tutaj delikatnie lepiej wypadają okulary Bose. Jeśli chodzi o wypuszczanie dźwięku do otoczenia to tutaj wypada to bardzo podobnie.
Czytaj też: Test Huawei X Gentle Monster Eyewear II. Inteligentne okulary mają sens
Bose Frames Tempo to udany sprzęt o szerokich zastosowaniach
Byłem pewny, że nie do końca będę w stanie powiedzieć dla kogo w ogóle sa okulary Bose Frames Tempo. Ale bardzo szybko znalazłem dla nich różne zastosowania.
To bardzo dobra propozycja dla osób uprawiających różne sporty. Na czele z najprostszym bieganiem i jazdą na rowerze. Słuchając muzyki nie jesteśmy całkowicie odcięci od otoczenia, więc słyszymy co się dzieje wokół nas. A przy tym mamy skuteczna ochronę przed promieniami UV. Podobnie w przypadku np. wspinaczki górskiej, czy nawet jazdy na nartach. Z kolei wymienne soczewki sprawdzą się na pewno w przypadku kierowców. To właśnie wśród nich widzę, obok sportowców, docelowych odbiorców okularów Bose Frames Tempo. Bo z jednej strony mamy ochronę przed promieniami słonecznymi, z drugiej możliwość swobodnego prowadzenia rozmów bez rozpraszania uwagi.
Okulary są drogie, bo kosztują 1 199 zł. To sporo, ale profesjonalni sportowcy czy właśnie kierowcy mogą rozpatrywać je w kategorii inwestycji. Znacznie tańsze są dodatkowe soczewki, które kosztują 149 zł za parę. Ciekawą opcją jest możliwość zwrócenia okularów, jeśli się nie sprawdzą, po 90-dniowym okresie testowym.