Już w lutym przedstawiciele WHO zwracali uwagę na zalew nieprawdziwych informacji nt. koronawirusa, które pojawiły się w internecie. I choć serwisy społecznościowe obiecały walczyć z problemem, to nadal jest on obecny.
Naukowcy z Uniwersytetu Indiana wykorzystali narzędzie zwane BotometerLite, które wykrywa boty na Twitterze. Najpierw sporządzili listę tzw. domen o niskiej wiarygodności, które rozpowszechniały fake newsy o COVID-19. Następnie wykorzystali je do określenia, ile botów udostępniało odnośniki prowadzone do nieprawdziwych informacji.
Czytaj też: Nokia dostarczy 5G dla Taiwan Mobile
Kai-Cheng Yang, który prowadził badania, twierdzi, że w przypadku linków prowadzących do domen o niskiej wiarygodności, około 20 do 30 procent było udostępnianych przez boty. Za rozpowszechnianie pozostałych najprawdopodobniej odpowiadali ludzie. Jeśli chodzi o tematykę, jakie dotyczyła dezinformacja, to spektrum jest dość szerokie. Chodziło m.in. o politykę Stanów Zjednoczonych, rozwój pandemii czy kwestie ekonomiczne. Pojawiły się nawet doniesienia o tym, że wirus stanowi formę broni albo że niektórzy przywódcy polityczni uzyskali już dostęp do szczepionek.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
Co ciekawe, niektóre z kont udostępniały wiadomości pochodzące z tej samej grupy stron internetowych. Najbardziej prawdopodobne wytlumaczenia zakłada, że boty prowadziły skoodrynowane działania w celu przekazywania tych samych informacji. Aby zwalczyć tego typu problemy, powinniśmy zwiększyć wśród użytkowników internetu świadomość nt. szerzącej się dezinformacji. Poza tym, odpowiedzialność powinna spoczywać w dużej mierze na właścicielach platform społecznościowych, którzy mają za zadanie weryfikować tożsamość użytkowników.
Czytaj też: Nie tylko Lewandowski. Promocje Huawei i nowi ambasadorzy
