Reklama
aplikuj.pl

Czarny rynek a pandemia. Można na nim kupić leki, testy i szczepionki

Badacze z Wielkiej Brytanii postanowili przekonać się, czy istnieje możliwość zdobycia pożądanych w czasie pandemii produktów w nie do końca legalny sposób. Opisali swoje spostrzeżenia na łamach EPJ Data Science.

Dr Andrea Baronchelli stwierdził w jednym z wywiadów, że jego zespół był zaskoczony, jak bogata i łatwo dostępna jest czarnorynkowa oferta. Była ona również błyskawicznie dostosowywana do panujących trendów, a za przykład Baronchelli podaje wzrost podaży hydroksylochlorochiny po tym, jak o jej skuteczności mówił Donald Trump.

Czytaj też: Jak koronawirus doprowadza do samozagłady ludzkiego organizmu?
Czytaj też: Nie uwierzycie, jaki jest niemal kluczowy czynnik zwiększający ryzyko zgonu na COVID-19
Czytaj też: Ile jest szczepów koronawirusa?

W ramach badania jego autorzy postanowili analizować ruch na 30 stronach znajduących się w tzw. dark web. Monitorowanie rozpoczęto 1 stycznia, a zakończono 16 listopada ubiegłego roku. Łącznie naukowcy wzięli pod lupę ponad 850 tysięcy wpisów.

Czarny rynek ma się w czasach pandemii naprawdę dobrze

Wśród rzeczy, na które zwracali uwagę badacze, znalazły się przede wszystkim środki ochrony osobistej, respiratory, leki na COVID-19, testy umożliwiające wykrycie SARS-CoV-2, oraz – co chyba najważniejsze – szczepionki. Jeśli chodzi o ceny, to były one niezwykle zróżnicowane, np. testy były dostępne już w cenie rzędu 5 dolarów (ok. 19 złotych), szczepionki 275 dolarów (ponad 1000 złotych), podczas gdy respiratory kosztowały 1400 dolarów, co daje w przeliczeniu ok. 5200 złotych.

Czytaj też: COVIDowy język – oto kolejny objaw zakażenia koronawirusem
Czytaj też: Pandemia koronawirusa wciąż trwa, a eksperci przestrzegają przed kolejnymi
Czytaj też: Szczepionki na COVID-19 – kiedy kolejne?

Co ciekawe, pierwsza aukcja związana z COVID-19 pojawiła się na czarnym rynku 28 stycznia – tuż po tym, jak rozpoczął się lockdown chińskiego Wuhan. Liczba ofert wzrosła gwałtownie w okolicach maja, kiedy pandemia objęła swoim zasięgiem w zasadzie cały świat. Wielka Brytania i Stany Zjednoczone okazały się zarówno największymi importerami jak i eksporterami związanymi z nielegalnym handlem.