Reklama
aplikuj.pl

Czy elektrownie jądrowe przetrwają apokalipsę?

Wypadek w Fukushimie w 2011 r. był sygnałem ostrzegawczym dla świata o wrażliwości elektrowni jądrowych na klęski żywiołowe, takie jak trzęsienia ziemi i powodzie. Ale równie niebezpieczne jest zagrożenie ze strony terrorystów. Czy jesteśmy przygotowani na potencjalną apokalipsę?

Natura nie jest jedynym potencjalnym zagrożeniem dla obiektów jądrowych. Stanowią one również zaproszenie do sabotażu i ataków terrorystycznych. Takie zdarzenie może mieć niszczycielskie skutki, prowadząc do śmierci wielu osób z okolic elektrowni i powodując długofalowe szkody dla środowiska.

Kto strzeże elektrowni jądrowych?

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (International Atomic Energy Agency, IAEA) podaje, iż na świecie funkcjonują obecnie 454 reaktory jądrowe o łącznej mocy 400 300 MWe. Kolejnych 55 reaktorów jest budowanych; kiedy zostaną włączone do eksploatacji, wolumen mocy zwiększy się o 56 600. Są także mniejsze reaktory badawcze, które są wykorzystywane m.in. do produkcji izotopów do celów medycznych czy szkolenia inżynierów. Przemysł jądrowy obejmuje także setki zakładów, które wzbogacają uran i wytwarzają paliwo do reaktorów. To naprawdę potężna branża z równie dużymi zagrożeniami.

Elektrownie jądrowe są zagrożone atakami terrorystów

W październiku 2012 r. działacze Greenpeace wkroczyli do dwóch elektrowni jądrowych w Szwecji, rozbijając bramę i forsując ogrodzenie bez zatrzymania przez strażników. Czterech z nich ukryło się na noc na dachu jednego z budynków, a następnie poddało dnia następnego. Z kolei w 2014 r. francuskie elektrownie jądrowe były nękane niewyjaśnionymi przelotami dronów. Z kolei do elektrowni w Fessenheim włamało się kilku działaczy Greenpeace, którzy powiesili duży transparent na budynku reaktora.

W 2012 r. dwóch pracowników elektrowni w belgijskim Doel opuściło kraj, by walczyć w Syrii. W 2014 r. nieznany sabotażysta zabrudził smar w turbinie tego samego reaktora, co spowodowało zamknięcie elektrowni na pięć miesięcy. To pokazuje, że trzeba założyć, że potencjalni napastnicy wiedzą, co mogą osiągnąć poprzez atak na elektrownię jądrową. Kraje europejskie powinny natychmiastowo zwiększyć bezpieczeństwo cywilnych obiektów jądrowych – tak, jak ma to miejsce w Stanach Zjednoczonych, gdzie jednak ataki z 11 września 2001 r. zmieniły dosłownie wszystko.

Amerykański wzór

Dzisiaj amerykańskie elektrownie jądrowe są obecnie jednymi z najlepiej strzeżonych obiektów na świecie. Ochrona obiektów jądrowych przed sabotażem jest częścią zadań Nuclear Regulatory Commission (NRC), czyli organu dozoru jądrowego. Agencja założona w 1974 r. przez Kongres Stanów Zjednoczonych ustanawia zasady ochrony, których muszą przestrzegać wszystkie elektrownie, obejmując takie kwestie jak strefy dostępu do ochrony, rodzaje zagrożeń, na jakie muszą być przygotowane systemy ochrony i możliwości personelu.

Trzeba poprawić bezpieczeństwo elektrowni jądrowych

Aż 1/3 pracowników wielu amerykańskich elektrowni jądrowych jest obecnie związanych z bezpieczeństwem. Przepisy NRC wymagają od elektrowni jądrowych przeprowadzania regularnych ćwiczeń, podczas których dobrze wyszkolone oddziały atakują elektrownie przy użyciu nowoczesnych materiałów i technik. Nic tu nie jest ustawiane, ale amunicja oczywiście nie jest ostra. Niezależni obserwatorzy NRC oceniają te ćwiczenia, a właściciele obiektów spotykają się z surowymi karami za oblanie egzaminu.

Stany Zjednoczone przyjęły również przepisy mające na celu zapewnienie cyberbezpieczeństwa w reaktorach. W miarę uruchamiania nowych, całkowicie cyfrowych reaktorów, takie środki ostrożności są bardziej potrzebne niż kiedykolwiek wcześniej.

Jak jest w Europie?

Gotowość systemu bezpieczeństwa zależy od tego, przed czym go chronimy. Jeżeli nie docenimy tego zagrożeniam, możemy przecenić naszą gotowość do stawienia mu czoła. NRC stosowała w przeszłości nierealistycznie skromne założenia dotyczące potencjalnych napastników. Na odbywających się regularnie szczytach bezpieczeństwa jądrowego, przedstawiciele poszczególnych krajów zobowiązują się do poprawy bezpieczeństwa i przyjmują różne plany działania w zakresie współpracy i za pośrednictwem agencji międzynarodowych. Ale wiele znaczących krajów, jak Rosja i Pakistan, nie biorą udziału w takich spotkaniach.

Nieukończony projekt Elektrowni Jądrowej Żarnowiec

Nie istnieją żadne globalne standardy ochrony fizyczne w cywilnych obiektach jądrowych. Każdy kraj przyjmuje swoje własne regulacje, decydując, co właściciele obiektów muszą zrobić, by chronić je przed terrorystami. W związku z tym, środki stosowane w elektrowniach mogą się znacznie różnić między sobą. Często poziom bezpieczeństwa zależy od norm i postaw kulturowych.

Jednym z priorytetów jest zapewnienie wystarczających środków finansowych IAEA, która regularnie zwiększa sekcję zajmującą się bezpieczeństwem. Od 2010 r. agencja przeszkoliła ponad 10 000 osób w zakresie bezpieczeństwa jądrowego, w tym policję i straż graniczną. Śledzi również nielegalny handel i inne działania związane z materiałami jądrowymi, a od 1995 r. odnotowała prawie 6000 takich zdarzeń.

Nad bezpieczeństwem elektrowni jądrowych powinniśmy zastanowić się także w naszym kraju. Otworzenie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej „Żarnowiec” planowane jest na rok 2027.