Astronomowie z Harvardu: Avi Loeb i Amir Siraj, utworzyli strategię, która mogłaby umożliwić wykrycie hipotetycznej czarnej dziury „ukrywającej” się na obrzeżach Układu Słonecznego. Badania w tej sprawie zostały opisane na łamach The Astrophysical Journal Letters.
Co w ogóle pozwala sądzić, że w Układzie Słonecznym może znajdować się czarna dziura? Obserwacje wykazują, że coś wpływa na grupę obiektów znajdujących się poza orbitą Neptuna. Możliwe wyjaśnienie zakłada istnienie niewykrytej jeszcze Dziewiątej Planety. Jej masa miałaby być 5-10 razy większa od masy Ziemi, a orbita rozciągałaby się na odległości od 400 do 800 jednostek astronomicznych od Słońca.
Istnieje również możliwość, że pierwotne czarne dziury odpowiadają za istnienie tego, co naukowcy określają mianem ciemnej materii. Jeśli faktycznie tak jest, to powinna istnieć spora liczba czarnych dziur, których istnienia nie udało się jeszcze udowodnić. W takim przypadku obecność jednej z takowych w Układzie Słonecznym nie powinna nikogo dziwić.
Czytaj też: W jaki sposób można byłoby pobierać energię z czarnej dziury?
Loeb i Siraj zakładają, że hipotetyczna czarna dziura powinna zasysać obiekty tworzące tzw. obłok Oorta, który tworzą m.in. planetoidy i komety. Taki obiekt, przechwycony przez oddziaływanie grawitacyjne czarnej dziury, powinien ulegać nagrzaniu na skutek kontaktu z nagromadzonymi gorącymi gazami. Proces ten powinien doprowadzić do stworzenia wykrywalnej z Ziemi sygnatury promieniowania.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News