Reklama
aplikuj.pl

Deweloperzy gier wideo mają prze…klikane

fall guys, tworzenie gier

Decyzje, które muszą podejmować twórcy gier są strasznie trudne. No nie dogodzisz wszystkim!

Twórcy gier wideo w ostatnich czasach mają przerąbane. Trafić w gusta graczy za pomocą wizualiów gry czy sposobów na rozgrywkę to jedno. Potem jednak okazuje się, że niektórzy zaczynają nagle narzekać na Twoją produkcję, a inni jej nawet nie kończą. I nie da się z tym nic szczególnie zrobić! I co wtedy taki biedny twórca ma zrobić?

Ostatnio natrafiłem na dwie ciekawe wypowiedzi dotyczące gier wideo. Są gracze, którym przeszkadza to, że dana gra jest jaka jest. Jednym się podoba, a drugim… podobała. Na początku. Oto dwa ciekawe spojrzenia, które muszą sprawiać deweloperom ból głowy.

Czytaj też: Horizon Zero Dawn PC. Co Sony, udał się eksperyment?

Inni są zbyt dobrzy

Mubeen Momodu wrzucił na TikToka nagranie, w którym przedstawia powód, dla którego takie gry jak Fortnite czy Call of Duty Warzone są porzucane przez niektórych graczy po jakimś czasie.

Gracz, którego fragment rozgrywki widzimy na nagraniu ma rozpracowaną grą, która dopiero co wyszła. Idealnie pokonuje on ostatni poziom, choć i tak ostatecznie przegrywa. Pokazuje to jednak jaką przewagę osiągnęli już niektórzy gracze. Doprowadza to do sytuacji, w której odechciewa się grać, bo i tak wiesz, że przegrasz, bo gdzieś tam jest ktoś kto gra w tytuł online przez cały dzień i Cię zmiecie. Mubeen chciałby, aby niektóre gry pozostały po prostu prostą zabawą bez skillowania każdego etapu. To chyba jednak marzenie nie do spełnienia, bo nie sądzę, aby matchmaking był w stanie działać tak dobrze, że będzie wiedział kto wyskillował grę, a kto gra dla samej zabawy.

Ciekawym komentarzem-odpowiedzą na powyższe nagranie jest to, że być może autor nigdy tak naprawdę nie lubił tej gry, bo sama rozgrywka powinna sprawiać przyjemność. Z jednej strony racja – sam uwielbiam Rocket League i choć mam powyżej setnego poziomu to dalej gram jak ostatnia pierdoła, ale bawię się świetnie. Z drugiej jednak strony – gdy przegram 10 mecz pod rząd to też mam już dość tytułu i choćbym nie wiem jak go kochał to przestanę grać. Co mogą zrobić twórcy w takiej sytuacji, aby utrzymać nas wszystkich? No nic. Część graczy odejdzie, część zostanie.

Czytaj też: Desire 20 Pro to tylko początek. Rozmawiamy z prezesem HTC

Gry są za długie

Stanowisko, które coraz częściej wybrzmiewa od graczy. Ostatnio wirtualne przygody powinny zdaniem wielu osób trwać około 10-15 godzin. Teraz Jordan Starkweather na Twitterze zdobył popularność swoim wpisem, że gry mogłyby trwać nawet 5 godzin.

Kontrowersyjnie? Powiem Wam, że też patrzę na krótsze produkcje jakoś przyjaźniej. Nawet zastanawiałem się czy wishlisty nie uporządkować według czasu potrzebnego do skończenia gry. Nie wyobrażam sobie jednak również sytuacji, w której mojego ukochane Asasyny trwają 15 godzin. Teraz to mnie Ubi przyzwyczaił do 120 godzin i choćbym grał znowu dwa miesiące to aż przebieram z nogi na nogę na myśl o Valhalli. Ale rzeczywiście „problem” dotyczy niektórych gier. Głównie chodzi o to, że twórcy sztucznie je rozciągają i niektóre tytuły naprawdę mogłyby być krótsze. Teraz skończyłem Trover Saves The Universe od twórcy Ricka i Morty’ego. Mimo tego, że gra trwała może 4-5 godzin to pod koniec powtarzalność była dla mnie zbyt duża i cały jeden etap można by spokojnie wywalić bez straty dla jakości gry. A potem jeszcze zrobili darmowe DLC z kolejnym etapem?! O jeez rick, tego już nie dałem rady przejść.

Jak dla mnie nawet cena może być taka sama, ale po co tworzyć poziomy i tracić miesiące pracy, skoro coraz więcej osób na to narzeka? A może to tylko wyjątkowo słyszalny głos mniejszości? Znów, skąd mają twórcy to wiedzieć? No w skrócie – deweloperzy mają…

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News