Nie ważne, czy na swoim własnym trawniku, w parku miejskim, czy otaczającym blok skwarku zieleni – świeżo skoszona trawa zawsze może przywołać na myśl jedne z najlepszych zapachów na świecie. No, chyba że ktoś ma na nią alergię – wtedy jest już nieco gorzej. Jednak czy zastanawialiście się, dlaczego ten zapach podoba się znakomitej większości z nas?
Czytaj też: Robotyczny dinozaur pomaga rozwiązać tajemnice ewolucji zdolności latania
Oczywiście taki zapach jest miłą odmianą od miejskiego smogu i zapachu spalin na ulicach, ale to nie jedynie samo wytchnienie dla naszych płuc, bo też coś znacznie głębszego. W chemicznym wytłumaczeniu zapach trawnika jest „powietrzną mieszanką związków na bazie węgla zwanych GLV (lotnymi liśćmi zielonymi)”. Rośliny często uwalniają te molekuły po uszkodzeniu przez owady, infekcje lub siły mechaniczne – jak kosiarka. Za wytłumaczenie musimy podziękować autorowi tego badania.
Jednak samo pojęcie GLV nie jest takie proste, bo te związki dzielą się na różne formy w zależności od tego, co dzieję się z roślinami. Bez względu na to, cząsteczki GLV są na tyle małe, że wzbierają w powietrze i lecą z powietrzem prosto do naszych nosów.
W niektórych przypadkach można je wykryć ponad kilometr od miejsca, z którego pochodzą i choć nie jesteśmy (jako ludzie) tak wrażliwi na ich wyczuwanie, to pomimo tego, że nie zjadamy trawy, uwalniane z niej cząsteczki GLV są na tyle podobne do tych roślin (warzyw, owoców), które uważamy za smaczne.
Czytaj też: Naukowcy studiują postępujący olbrzymi wir na oceanie o wielkości Kolorado z kosmosu
Musicie jednocześnie przyznać, że zapach świeżo skoszonej trawy jest bardziej przyjemniejszy od np. brokułu lub kalafiora… i na to właśnie żaden naukowiec nie znalazł wyjaśnienia.
Źródło: Livescience