W połowie czerwca ruszyły dofinansowania na samochody elektryczne w ramach trzech programów o łącznej wartości 150 mln złotych. Niestety nie spotkały się z wielkim zainteresowaniem.
Z inicjatywy Ministerstwa Klimatu oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ruszyły przed ponad miesiącem aż trzy nowe programy dofinansowania do zakupu samochodu elektrycznego. Mowa o programie „Zielony samochód”, „eVAN” i „Koliber” o łącznym budżecie prawie 150 milionów złotych.
Czytaj też: Rodzinna walka w wykonaniu Lamborghini. Aventador, Urus i Huracan na torze
Wnioski można było składać od 26 czerwca do 31 lipca bieżącego roku, a więc przez zaledwie miesiąc i niestety – termin ten mógł być za krótki, ale to tylko spekulacja jednej z wielu przyczyn tak niskiego wyniku. W sumie bowiem z 150 milionów NFOŚiGW rozda nieco ponad 9 milionów złotych.
Czytaj też: Wakacje z takim kamperem to zapewne dla wielu marzenie
Oczywiście nas interesował najbardziej program dla przeciętnych obywateli, a więc Zielony samochód, bo jako jedyny dotyczył zakupu prywatnych samochodów osobowych. W jego ramach ze środków NFOŚiGW zapewniało do zgarnięcia nawet 18750 złotych przy zakupie modelu EV nie droższego, niż 125000 zł.
Czytaj też: Niepewny przyszłości Chrysler 300 z nowym pakietem chromu
Więcej, bo kolejno 40 i 70 milionów złotych zostanie przeznaczonych na program eVan i Koliber. Pierwszy powstał z myślą o przedsiębiorcach chętnych na zakup elektrycznego dostawczaka, a drugi o mikro, małych i średnich przedsiębiorcach, trudniących się przewozem osób.
Gdzie leży problem? Możemy doszukiwać się go w obecnej sytuacji Polaków w pandemicznym świecie, obawy co do jutra, ciągle wysokich cen elektrycznych samochodów i wreszcie samego programu. Ciekaw jestem, jaki byłby wynik, gdyby NFOŚiGW umożliwiło również przedsiębiorcom zdobycie dofinansowania na osobowych EV w ramach Zielony samochód.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News