Reklama
aplikuj.pl

Elektryczność z sieci 5G, czyli jak zrewolucjonizować Internet Rzeczy

Elektryczność z sieci 5G, jak zrewolucjonizować Internet Rzeczy, sieć 5G

Sieć 5G, to ogromne możliwości w myśl rozwoju wszystkiego – od gadżetów, po samochody i na smartfonach kończąc. Ostatnio okazało się dodatkowo, że można nawet sięgnąć po elektryczność z sieci 5G

Na samym początku warto odpowiedzieć na pytanie, że sieć 5G, to w rzeczywistości energia, której nie widzimy, a dokładniej mówiąc, elektromagnetyczna energia, która operuje na częstotliwościach od 24 do 90 gigaherców. To sprawia, że choć jest mocniejsza od wcześniejszych sieci, to jednocześnie jej zasięg jest znacząco mniejszy i bardziej ograniczany przez fizyczne obiekty.

Czytaj też: Polskie 5G – ruszy sieć w oparciu o polską technologię

Stąd potrzeba bardziej gęstego upakowania nadajników, ale to już inna historia. Najważniejsze jest to, że sam charakter sieci 5G umożliwia pobieranie z niej elektryczności w efektywny sposób. To z kolei otwiera zupełnie nowe drzwi m.in. do urządzeń Internetu Rzeczy, które mogłyby porzucić zasilanie bateryjne lub prosto z domowej sieci energetycznej na rzecz sieci 5G, jak twierdzą naukowcy z Georgia Tech, gdzie powstałą grupa badawcza ATHENA. To ona odpowiada za stworzenie specjalistycznej soczewki Rotmana, pozwalającej na gromadzenie energii z 5G.

Jak czerpać elektryczność z sieci 5G?

Ponieważ [sieć 5G] działa na wysokich częstotliwościach, [stacje bazowe 5G] są znacznie bardziej zdolne do skupienia [mocy]. To, o czym mówimy, to bardziej celowe zasilenie samych urządzeń poprzez skupienie wiązki w kierunku urządzenia, aby je włączyć i zasilić.

– tłumaczy dr Jimmy Hester, absolwent Georgia Tech, który pełni funkcję starszego doradcy laboratoryjnego w grupie ATHENA (via Popular Mechanics).

Czytaj też: Sieć 5G jest bezpieczna – mówi Francja. To nóż w serca środowisk antykomórkowych

Tak właśnie powstała widoczna powyżej soczewka Rotmana, która może pobierać energię z wielu kierunków, co jest zresztą jej najważniejszą cechą, jako że lokacja otaczających nas nadajników 5G często pozostaje zupełnie nam nieznana.

Uwalnia to też od precyzyjnego ustawiania ewentualnego gadżetu tak, aby był skierowany dokładnie w stronę nadajnika. Nie bez powodu tę soczewkę przypominającą wielkiego pająka stosuje się już w wojsku, gdzie pełni ważną funkcję w radarowych systemach nadzoru do identyfikowania celów we wszystkich kierunkach bez konieczności poruszania anteną.

Opracowana przez zespół ATHENA elastyczna soczewka z metalowymi ścieżkami przeszła już pierwszą fazę prototypu i jest w pełni funkcjonalna, zbierając energię z sześciu różnych kierunków i gromadząc ją w centrum. Taka konstrukcja soczewki zwiększa jej „pole widzenia” do ponad 120 stopni, co ułatwia gromadzenie energii fal milimetrowych w paśmie 28 gigaherców.

Obecnie w zwyczajnym środowisku soczewka gromadzi około 6 mikrowatów energii elektrycznej z odległości 180 metrów od nadajnika, co wystarcza do zasilenia skromnych urządzeń IoT. W testach laboratoryjnych urządzenie jest jednak w stanie zgromadzić około 21 razy więcej energii.

Czytaj też: Ustawa o KSC blokuje aukcję 5G. Końca nie widać

Teraz zespół ATHENA poszukuje funduszy i chętnych firm telekomunikacyjnych do współpracy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, te tanie soczewki mogą odmienić Internet Rzeczy i nie tylko, zważywszy na zalety płynące z „bezprzewodowego prądu”.