Erupcje wulkanów powodują, że do atmosfery są wyrzucane ogromne ilości popiołu. Może on przesłaniać niebo i zatrzymać ruch lotniczy, unosząc się na wysokości nawet 40 kilometrów nad powierzchnią Ziemi.
Tym razem za badania w tej kwestii odpowiadają naukowcy z University of Colorado Boulder, które sugerują, że popiół wulkaniczny może mieć również większy niż sądzono wpływ na klimat naszej planety. Badacze skupili się na erupcji z 2014 roku, która miała miejsce na indonezyjskiej wyspie Jawa. Czerpiąc z obserwacji tego wydarzenia i zaawansowanych symulacji komputerowych, autorzy analiz odkryli, że popiół wulkaniczny utrzymuje się w powietrzu przez długie miesiące.
Kiedy do atmosfery trafiają ogromne ilości cząsteczek bogatych w siarkę, mogą one blokować światło słoneczne przed dotarciem do powierzchni ziemi. W teorii większość odłamków powinna opaść na ziemię wkrótce po erupcji, lecz w przypadku wulkanu Keluta wcale tak nie było. Cząsteczki zawierające siarkę oddziałują z innymi, przekształcając się w kwas siarkowy. Obserwacje wykazały, że takie przemiany zachodzą znacznie szybciej niż by oczekiwano.
Czytaj też: Rekiny żyją w obrębie aktywnego wulkanu. Jak to w ogóle możliwe?
Obecnie najbardziej prawdopodobnie wyjaśnienie zagadki zakłada, iż cząsteczki dwutlenku siarki przylegają do popiołu unoszącego się w powietrzu. Mogą one wtedy ulegać reakcjom chemicznym na powierzchni samego popiołu, wyciągając z powietrza około 43% więcej dwutlenku siarki. Popiół miałby więc przyśpieszać cały proces. Z jednej strony – w kontekście ocieplania się klimatu – erupcje wulkaniczne mogą pomóc w schładzaniu naszej planety. Z drugiej jednak, siarka może przyczyniać się m.in. do niszczenia warstwy ozonowej.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News