Burze słoneczne to niezwykle efektowne zjawiska, które prowadzą do powstawania zórz polarnych. Problem w tym, że istnieje też druga strona medalu – mogą one niszczyć ziemskie sieci elektryczne oraz systemy komunikacyjne.
Co więcej, naukowcy zauważyli, że owe burze występują znacznie bliżej naszej planety, niż przypuszczano. I choć magnetosfera blokuje większość szkodliwego promieniowania, to silne burze słoneczne mogą emitować niezwykle skoncentrowane strumienie, które przebiją się przez tę tarczę ochronną.
Aby ustalić gdzie i jak dokładnie wystąpiła burza słoneczna, badacze wykorzystali satelity okołoziemskie. W ten sposób odnotowali, że jeden z jej elementów, tzw. rekoneksja magnetyczna, może wystąpić stosunkowo blisko naszej planety. Z ustaleń wynika, że dystans ten może wynosić ok. 3 do 4 średnic Ziemi.
Dodatkowe komplikacje powoduje fakt, iż w czasie burz dochodzi do swego rodzaju przyspieszenia, które może być niebezpieczne dla satelitów, ale również DNA osób przebywających w przestrzeni kosmicznej. Na przykład burza magnetyczna z 1921 roku doprowadziła do przerw w dostawach prądu i zakłócenia komunikacji telegraficznej w obrębie Nowego Jorku.