W oceanach na całym świecie występuje ponad 200 000 rodzajów wirusów. Wśród nich znajdują się tzw. gigantyczne wirusy, nawet 10-krotnie większe niż typowe.
Zespół badawczy kierowany przez Franka Aylwarda analizował tysiące genomów w poszukiwaniu „odcisków palców” gigantycznych wirusów. W ten sposób naukowcy wybrali 501 podejrzanych genomów, dopasowując je w celu stworzenia drzewa genealogicznego. Efekty ich działań zostały przedstawione na łamach Nature Communications. Można z nich wywnioskować m.in. że gigantyczne wirusy są niezwykle zróżnicowane i dzielą się na 54 odrębne grupy.
Co ciekawe, gigantyczne wirusy nie tylko zakażają inne organizmy, ale także mogą kontrolować ich metabolizm, co jest dość dziwne, bo wydawać by się mogło, że celem wirusów jest po prostu znajdowanie nosicieli i rozmnażanie się.
Czytaj też: Brazylijczycy testują lek na koronawirusa, który ma 94% skuteczności
Naukowcy sądzą, że gigantyczne wirusy mogą mieć ogromny wpływ na całe życie na naszej planecie. Wiąże się to z faktem, iż infekowanie fitoplanktonu może rzutować na proces oceanicznej fotosytnezy. Ta jest, jak wiemy, jednym z elementów odpowiadających za redukcję stężenia dwutlenku węgla w atmosferze – a zmieniające się poziomy CO2 to również wahania klimatyczne.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News